Zaparkowałem
samochód na podjeździe mojego starego domu. Giselle spała. Na razie nie
zamierzałem jej budzić. Najpierw chciałem wejść do domu, porozmawiać na
spokojnie z mamą i o wszystkim pomyśleć.
Przez
resztę drogi żadne z nas się nie odezwało. Może potraktowałem ją trochę za
ostro, ale nie miałem już cierpliwości. Ona musi się wziąć w garść.
Zostawiłem
ją, więc, w samochodzie i poszedłem do domu. Chciałem wyjaśnić mamie wszystko,
co i jak. Żeby była przyzwyczajona do jej nastroju i tego, jak się zachowujemy.
Kiedy
wszedłem do środka moja mama stała w kuchni mieszając coś w garnku.
Gdy
zorientowała się, że ją obserwuję zapiszczała i rzuciła drewnianą łyżkę na
blat.
Rzuciła
się mi na szyję i wyściskała mnie za wszystkie czasy. Uwielbiałem ciągłe
powroty do domu. Tym bardziej w tamtym momencie najbardziej tego potrzebowałem.
Wróciliśmy
do kuchni, ponieważ makaron o mało jej nie wykipiał. Z początku pytała mnie,
jak się czuję, co u chłopców, jak promocja płyty i tak dalej. Dopiero po chwili
zorientowała się, że Gigi ze mną nie ma.
-
Gdzie Giselle? – zapytała, mrużąc oczy.
-
Śpi w samochodzie, nie chciałem jej budzić – odpowiedziałem szczerze.
Mama
kiwnęła głową i zamieszała makaron ponownie.
-
Chcę ci tylko powiedzieć, żebyś nie zachowywała się specjalnie w stosunku do
niej – poprosiłem, opierając się o blat. – Po traktuj ją, jakby nic się nie
stało, dobrze?
-
W porządku, Harry – zgodziła się. – A jak z nią w ogóle?
- Wszystko będzie dobrze – odparłem
pewnie.
I chyba po raz pierwszy naprawdę w to
uwierzyłem.
Otworzyłem usta, żeby coś dodać, ale
zauważyłem, że Giselle weszła do kuchni niepewnym krokiem.
Naciągnęła rękawy swetra na dłonie i
opatuliła się nim.
- Dzień dobry – mruknęła cicho, nie
zwracając na mnie uwagi.
- Witaj, kochanie – moja mama
uśmiechnęła się do niej ciepło i wzięła ją w objęcia.
Gigi bez wahania odwzajemniła uścisk
kładąc głowę na jej ramieniu. Spojrzała przelotnie na mnie.
Dopiero po chwili Giselle zrozumiała, co
tak naprawdę robi i jak oparzona odsunęła się od mojej mamy.
- Przepraszam – szepnęła
zdezorientowana.
- Nie szkodzi – z twarzy mojej mamy nie
schodził szeroki uśmiech. – Jesteście głodni?
- Jasne, ale może najpierw pójdziemy do
samochodu po swoje bagaże – zaproponowałem patrząc na brunetkę.
- Świetnie! – zawołała moja mama. –
Robin pojechał na ryby ze znajomymi wróci za kilka dni, więc spokojnie. Nie
musicie bać się, że Wam wszystko zje – zażartowała.
Gigi zdobyła się na słaby uśmiech i
ruszyła do wyjścia, a ja za nią.
Ulice przykrywał śnieg. Niebo zaczynało
się ściemniać, a drogę oświetlały latarnie.
Giselle delikatnie zadrżała, kiedy
zerwał się wiatr. Między nami panowała niezręczna cisza, ale miałem dużo na
głowie i to odpędzało chęć wypowiedzenia jakiejś głupoty.
Otworzyłem bagażnik, a brunetka sięgnęła
po swoją walizkę. Nie była ona za ciężka, więc poradziła sobie z nią.
Spojrzała na mnie swoim obojętnym
spojrzeniem i udała się do środka, zostawiając mnie przy samochodzie.
Otworzyłem usta, żeby coś odpowiedzieć,
ale w idealnym momencie zadzwonił mój telefon.
*
Po półtorej godziny rozmawiania przez
telefon z Louis’em i Eleanor, z którą spędzał kilka wolnych dni w Manchesterze,
w końcu zabrałem swoje bagaże i ruszyłem do domu.
Cholernie zmarzłem, stojąc przy
samochodzie.
El, zawzięcie pytała, jak u Giselle, bo
ilekroć dzwoniła do niej, Diaz odrzucała połączenia.
Już dawno nie widziałem telefonu w jej
dłoni. Praktycznie nie zwracała na niego uwagi. Izolowała się od świata
zewnętrznego.
Uspokoiłem Calder, która nie dała sobie
wmówić, że wszystko będzie. Chyba każdy z nas wariował. Nie sądziłem, że
wszyscy tak szybko ją zaakceptują i zżyją się z nią.
W pewnym sensie to by jej na pewno
pomogło, gdyby chociaż trochę dała dostęp rodzinie i przyjaciołom. Naprawdę
wszyscy się o nią martwią. Najbardziej to chyba wariuje Perrie i Eleanor. Louis
i Niall też często pytają o nią.
Byłoby świetnie, gdyby to dostrzegła.
Wszedłem do ciepłego domu, zamykając za
sobą drzwi. Zdjąłem buty i cicho postawiłem walizkę przy schodach na piętro.
W domu unosił się zapachu imbiru i
cytryny, a w salonie na kanapie siedziała Giselle i moja mama
Nie wierzyłem własnym uszom. Dziewczyna
prowadziła normalną konwersację z nią. Jej zdania były długie i pełne. Nie
odpowiadała półsłówkami. Byłem w szoku.
Nie chciałem im przeszkadzać, bo
wiedziałem, że jeśli tam wejdę Gigi zamilknie. To miłe usłyszeć jej głos, który
nie wydaje się być już taki chłodny.
- Jak się czujesz, kochanie? – zapytała moja
mama, ciepłym głosem.
Och, nie! To wszystko popsuje! Gigi nie
znosi o tym mówić, ciągle unika tego tematu.
- Nie sądziłam, że będzie mi aż tak
ciężko – westchnęła cicho. – Myślałam, że w tym czasie wiele pomoże mi moja
rodzina i do tej pory sądziłam, że jesteśmy idealną rodziną, ale myliłam się.
Moja mama przestraszyła się mojej choroby.
Wiem to i dlatego tak rzadko się ze mną
kontaktuje.
- Wiesz dlaczego tak się dzieje? – znowu
usłyszałem głos mojej mamy. – Za mało rozmawiacie o tym otwarcie. Widzisz, ja z
Gemmą i z Harry’m starałam się rozmawiać o wszystkim. Nawet o tych rzeczach, o
których z matką się nie rozmawia. Rozmowa jest bardzo ważna.
- Najlepiej byłoby gdyby wszystko
zaczęło wracać do mnie w kolorach. Cały czas żyję w takiej pustce, nie widząc,
żadnego sensu do życia, czy nawet chęci – mruknęła.
- Daj sobie troszkę czasu. Nic nie
przyjdzie ot tak – mama pstryknęła palcami.
- Harry bardzo mi pomaga. Myślałam, że
odejdzie, ale wcale tego nie zrobił. Chciałabym, żeby wiedział, że naprawdę doceniam
to i… Kocham go, naprawdę, ale nie potrafię mu tego pokazać – oznajmiła.
Moje serce szybciej zabiło.
Co takiego robi moja mama, że Gigi się
przed nią otworzyła? To niesamowite! Jestem pewien, że to wiele może jej pomóc.
Potrzebowała takiej rozmowy od dawna. Nie wiedziałem, co myśli o tej sytuacji.
Nie chciała o tym mówić. Teraz jednak widzę, że wiele oczekiwała od rodziców i
zawiodła się na nich. Chciała również odzyskać dawną siebie. Nie rozumiała
jeszcze, dlaczego znalazła się w takim stanie.
- Myślę, że nie musisz – moja mama
zaśmiała się. – On na pewno o tym wie.
Postanowiłem w tym momencie wkroczyć do
akcji. Pchnąłem lekko walizkę, żeby zrobić jakiś hałas i wszedłem do salonu.
Obie siedziały naprzeciwko siebie,
okryte kocem i trzymały w dłoniach duże kubki z herbatą.
Giselle popatrzyła na mnie przez
chwilkę, a potem zaczęła bawić się swoimi dłońmi.
Mama natomiast posłała mi swój szeroki
uśmiech i mrugnęła do mnie.
- Już myślałam, że zamarzłeś tam. Ile
można rozmawiać przez telefon? – roześmiała się i uniosła oczy ku górze.
- To było dosyć ważne – odparłem. –
Jestem trochę zmęczony. Pójdę na górę wziąć prysznic i położę się. Do jutra.
- Dobranoc, synku – uścisnęła mnie na
pożegnanie i powróciła wzrokiem na Gigi, która wcale nie zareagowała.
*
To prawda. Byłem cholernie zmęczony.
Najpierw w samolocie, potem w samochodzie. Bolały mnie plecy i głowa, więc
stwierdziłem, że szybko zasnę.
Nie udało mi się. Za dużo myślałem.
Wciąż nie mogłem uwierzyć, że Giselle tak po prostu rozmawiała z moją mamą,
jakby znały się od lat.
Cieszyłem się, że ją polubiła i ze wzajemnością.
To również było dla mnie ważne, ale sam fakt, że otwarcie rozmawiała o swoich
problemach, wzbudzał we mnie rozmaite emocje.
Z jednej strony cieszyłem się, że się
otworzyła, a z drugiej strony byłem zły, że powiedziała to mojej mamie, a nie
mnie. Bzdury! Powinienem się cieszyć tego, co w ogóle się wydarzyło.
Nagle usłyszałem, jak klamka od drzwi
się przekręca, a one powoli się uchylają.
Zamknąłem oczy i udawałem, że śpie.
Brunetka cicho zamknęła drzwi i na
palcach przeszła wzdłuż pokoju do łóżka.
Usiadła na łóżku plecami do mnie.
- Wiem, że nie śpisz – odezwała się
nagle. – Chciałam ci podziękować za to, że mnie tu zabrałeś. To naprawdę wiele
dla mnie znaczy.
Uniosłem się do pozycji siedzącej i
oparłem się o wezgłowie.
- Żaden problem – wzruszyłem ramionami i
patrzyłem na jej odkryte ramiona.
Odkryła miejsce, na którym leżała kołdra
i wsunęła się pod nią. Nakryła się szczelnie, a jej głowa opadła na mój tors.
- Przepraszam – wyszeptała.
- Za co? – uniosłem brew i objąłem ją
szczelniej ramieniem.
- Za to całe gówno, które narobiłam –
odetchnęła.
Milczałem. Pogłaskałem ją po dłoni i
pocałowałem w czubek głowy.
- Ja… - zająknęła się. – Kocham cię.
Elie:
Nie musicie pytać. Sama nie przypuszczałam, że kiedykolwiek tu wrócę i nawet
nie wiem, jak to się stało, ale przeczytałam to wszystko od początku i nie mogę
wyobrazić sobie tego, jako niedokończone. Wiem, że już nie będzie to nikogo
interesować, ale spróbuję choć trochę zwrócić waszą uwagę.
Początek
będzie trudny, ale wyobraźcie sobie, że tej przerwy nigdy nie było.
Czekam
na wasze komentarze, co do tego rozdziału.
Miłego
wieczoru <3
A więc jestem pierwsza i mam nadzieję że nie jedyna.
OdpowiedzUsuńCieszę się że wróciłaś do pisania, bardzo lubiłam to opowiadanie! Fajnie że postanowiłaś je skończyć.
Wprawdzie faktycznie trochę zapomniałam co się tutaj działo, ale przeczytałam sobie ostatni rozdział, i mnie więcej już wiem :)
Mam nadzieję że już bez żadnych kłopotów dokończysz bloga, i mam tez nadzieję że rozdziały będziesz dodawać w miarę często, hmm z doświadczenia wiem, że wtedy naprawdę ma się więcej czytelników.
Cóż, życzę ci mnóstwo wolnego czasu i przede wszystkim weny!
Buziaki :*
P.S. I jakbyś mogła wyłączyć weryfikację obrazkową byłoby miło :D
Awww*-*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś. Rozdział jest cudowny, z resztą tak jak całe to opowiadanie. Szkoda by było go nie kończyć, bo jest ono na prawdę niesamowite i widać, że włożyłaś w nie sporo pracy, Jestem pełna podziwu...
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to chyba wcześniej nie skomentowałam ani jednego rozdziału, sama nie wiem dlaczego. Chyba nigdy jakoś nie zwracałam na to szczególnej uwagi, ale teraz aż mnie zabolało, gdy zobaczyłam tylko dwa komentarze pod tym rozdziałem. Ale teraz z ręką na sercu obiecuję komentować każdy twój post (a przynajmniej się postaram) :).
No, trochę się rozpisałam, więc to chyba koniec ;). Weny życzę, no i żebyś nadal pisała tak niesamowite opowiadania :)
Czekam na kolejny rozdział. Już obawiałam się, że nie wrócisz:( Dobrze znowu Cię czytać;)
OdpowiedzUsuńŚwietne !! *3* czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział . cudo *.*
OdpowiedzUsuńNaprawde dobre:)
OdpowiedzUsuńmysle sobie dzisiaj; wejde na famous, supi by bylo, gdyby cos dodala
OdpowiedzUsuńi BUM jest rozdzial, wrocilas <3 supi
swietny rozdzial
Super blog. Masz naprawdę świetny styl pisania i ciekawe pomysły na historie. Opowiadanie rewelacyjnie sie zapowiada, a akcja bardzo wciąga. Czekam na następny rozdział, kochanie <3 a gdy będzie ci sie nudziło zapraszam do mnie ( wbl-fanfiction.blogspot.com ) jest dopiero prolog ale bardzo zależy mi na twojej opinii :*
OdpowiedzUsuńCieszę się że wróciłaś :) Naprawdę cudowny rozdział :) I cieszę się że Gigi powiedziała Harry'emu te dwa piękne słowa *_*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału :) /@zosia_official
Wracaj do nas!!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuń