Byłam
bardzo podekscytowana tym dniem i zdawało się, że nikt ani nic nie jest wstanie
tego popsuć. Tego oczekiwałam.
Nie
dość, że to Boże Narodzenie to jeszcze będę śpiewać po raz pierwszy na żywo w
sławnej, brytyjskiej telewizji śniadaniowej. Czy to nie jest niesamowite?
Owszem, jest!
Przeszła
mi złość na Kendall, miałam to gdzieś, jak zachowywała się wobec Harry’ego.
Przecież on jest tylko moim przyjacielem, nie mogę być zazdrosna.
Niestety,
kiedy spytałam się go, czy mogę podać jego numer Kendall, zgodził się. Poczułam
się dziwnie, ale wiem, że to była zazdrość. Nie miałam wpływu na to, co może
się wydarzyć, ale w duchu liczyłam na to, że to będzie jedynie przyjaźń.
Stałam
w garderobie od ponad piętnastu minut, zastanawiając, co powinnam włożyć.
Simon
miał się zjawić lada chwila, a ja nadal byłam w pidżamie.
Nagle
usłyszałam, czyjeś kroki zmierzające w stronę pomieszczenia, w którym się
znajdowałam.
Zza
drzwi wyłoniła się postać, Kim. Oparła się o framugę drzwi i spojrzała na mnie.
-Dzień
dobry! –uśmiechnęłam się do niej, wyjmując z półki białą spódniczkę.
-Moja
siostrzyczka będzie występować w telewizji i ją zobaczę –zachichotała.
Przewróciłam
oczami i do spódniczki wybrałam, niebieską luźną bluzkę z odkrytymi ramionami.
-Jesteś
zła na Kendall –stwierdziła i usiadła na krzesełku.
-Skąd
ci to przyszło do głowy? –udałam zdziwioną, szukając butów.
-Giselle,
jestem twoją siostrą i dobrze cię znam. Was obie –dodała. –Widzę, że podoba ci
się Harry, ale Ken zaczęła „polowanie” i ty znowu odpuszczasz.
-Po
pierwsze, Harry wcale mi się nie podoba –zaznaczyłam. –Po drugie, jakie
odpuszczasz?
-Josh
ten blondynek, który ci się podobał –zaczęła. – Był od ciebie o rok starszy,
czyli w wieku Ken. Nie wiedziałaś, jak do niego zagadać i poradziłaś się
Kendall, a ta „nagle” się nim zainteresowała, a ty odpuściłaś.
-Och!
–westchnęłam. – Po prostu uważałam, że nie miałam szans. Był ode mnie starszy i
miał lepszy kontakt z Kendall. Chciałam oszczędzić sobie…
-Nie,
Gigi! –wcięła się Kim. –Zrobiłaś to, bo uważałaś, że nie masz szans z Ken.
-I
taka była prawda! –wzruszyłam ramionami. –Ona jest ładniejsza, szczuplejsza i
zawsze było jej łatwiej, przez nią wpadałam w kompleksy.
-Właśnie
o tym mówię –ciągnęła. –Widać jak ona patrzy na niego, a on na ciebie. Kendall
jest nim zafascynowana, bo jest sławny, a on widzi w tobie normalną dziewczynę.
Przejdzie jej.
-Wątpię,
Kim –mruknęłam, biorąc do ręki koturny. –Chciała jego numer i już go ma.
Kocham ją, ale to denerwujące.
Kocham ją, ale to denerwujące.
-Wiesz,
co jest denerwujące? To, że zawsze jesteś pod czyimś dyktandem. Nawet teraz,
kiedy osiągnęłaś więcej niż ona. Czy nie tego uczyła się Khloe? –uniosła jedną
brew.
-Teraz
to nie ma znaczenia –westchnęłam. – Pójdę się przebrać.
*
Stałam
przed lustrem i analizowałam swój wygląd. Mogłam się tak pokazać, czułam się
gotowa. Był stres, to prawda, ale chciałam to zrobić. Po prostu to świeża
piosenka i zależało mi na tym, żeby wszystko wyszło idealnie. Nie mogłam
pozwolić, żeby coś poszło nie tak.
-Wyglądasz
dobrze –mruknęła Kendall, wchodząc do łazienki. –Rodzice jeszcze śpią nie
powinnyśmy ich budzić, inna strefa…
-Tak,
wiem –kiwnęłam głową i odgarnęłam kosmyki włosów, by założyć kolczyk.
-Gigi,
czy ty…? –zająknęła się.
Czułam,
że przed nami rozmowa dotycząca wczorajszego wieczoru. Nie miałam na to ochoty.
Automatycznie humor się psuł.
-Jesteś
na mnie zła albo coś? –spytała nieśmiało.
Zrobiło
mi się jej trochę żal. Ona chyba nie wiedziała, co się wczoraj stało i nie
widziała w tym nic złego. Od razu przypomniałam sobie dzisiejszą rozmowę z Kim, która podniosła mnie trochę na duchu.
-Nie,
dlaczego tak sądzisz? –spytałam, zakładając drugiego kolczyka.
-Miałam
takie wrażenie –westchnęła. –I wiesz, co? Napisałam wczoraj do Harry’ego
życzenia. I odpisał, że ma nadzieję, iż kiedyś się jeszcze spotkamy!
Szczęka
mi opadła. Mentalnie, ale opadła. Pisali? Powinnam się cieszyć, ze szczęścia
swojej własnej siostry, ale nie byłam. Myślałam, że podam jej ten cholerny
numer telefonu, a ona nie zdobędzie się na odwagę do niego nie napiszę, ale
zaskoczyła mnie.
-To
niesamowite! –pisnęłam i uśmiechnęłam się do niej.
-Wiem,
że się z nim przyjaźnisz, ale jesteś moją siostrą i jesteś dyskretna –zaczęła
niepewnie. –Myślisz, że chciałbyś gdzieś wyjść… Ze mną?
Podeszła do mnie i objęła ramieniem.
Nie
wiedziałam, czy ona robi to specjalnie, ale dobijała mnie. Każde jej kolejne
słowo po prostu mnie zabijało.
Gdybyśmy były teraz na ringu, nokaut automatyczne. Giselle leżysz przed Kendall „zawsze zwycięża” Diaz. Ona znowu jest górą.
Gdybyśmy były teraz na ringu, nokaut automatyczne. Giselle leżysz przed Kendall „zawsze zwycięża” Diaz. Ona znowu jest górą.
Co
było najgorsze? Wizja ich randki, a potem związku? Tak, prawdopodobnie.
Była
bardzo zawzięta skoro po kilku godzinnej wymianie zdań, ona chciała się z nim
umówić.
-Tego
nie wiem. Nie wystrasz go –poradziłam i wyminęłam ją w wyjściu.
*
W
studiu było bardzo ciepło, co dla mnie było najważniejsza. Moje nogi lekko
zmarzły od czekania na wejścia do środka.
W
każdym razie było tam przytulnie i ludzie z ekipy byli całkiem mili i kazali mi
się wyluzować.
Przed
premierą piosenki czekał mnie krótki wywiad z prezenterem, co jeszcze bardziej
mnie denerwowało.
Może
byłabym bardziej spokojna, gdyby nie obraz ze ślubu Ken i Harry’ego.
Potrząsnęłam
głową, żeby wymazać ten widok sprzed oczu.
Simon
zmarszczył nos i spojrzał na mnie śmiejąc się.
-Wszystko
okej? –spytał.
-Tak,
wszystko –przytaknęłam.
Wtedy
zauważyłam, że dostałam sms’a. Spodziewałam się, że to od kogoś z rodziny,
pewnie już wszyscy przyjechali, ale to był sms od Harry’ego.
Wielką
radość mi to sprawiło. Niby zwykła wiadomość, nic specjalnego, ale od niego to
zupełnie inna sprawa.
Trzymam kciuki,
dasz czadu! xx
Podniosło
mnie to na duchu. Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i schowałam telefon do
torebki.
Teraz
spokojnie mogłam wejść na wizję.
Usiadłam
na kanapie naprzeciwko Johna. Byłam gotowa na każde zadane mi pytanie.
-Cieszę
się, że to właśnie w naszym studiu odbędzie się premiera twojego nowego hitu
–rozpoczął uśmiechając się do mnie szeroko.
-Ja
też, już nie mogę się doczekać –przyznałam.
-A
Harry się cieszy? –zagiął mnie.
Tego
się nie spodziewałam. Przecież już wszyscy wiedzą, że nie spaliśmy ze sobą. Do
cholery on mnie, nawet nie pocałował, a gdzie dopiero łóżko?
-To
podchwytliwe pytanie –stwierdziłam. –To znaczy… Jesteśmy przyjaciółmi i to
oczywiste, że cieszymy się z własnych sukcesów.
-Czyli
tak! –zawołał, na co widownia się zaśmiała.
Nasza
gadka trwała jeszcze jakieś pięć minut. Byłam bardzo podekscytowana. Miałam
nadzieję, że spodoba się moim fanom, to wszystko zależało od nich.
Kwestią
czasu było to, kiedy on skończy gadać a ja wejdę na scenę.
Kiedy
już się to stało i siedziałam na wysokim, drewnianym krzesełku, a moje nogi
trzęsły się niemiłosiernie nie mogłam uwierzyć, że to się naprawdę dzieje i, że
wszyscy usłyszą piosenkę.
Melodie
wypełniła salę i moje uszy, a niebawem z moich ust wypłynął czysty dźwięk.
*
Szczęśliwa
odetchnęłam, kiedy już zeszliśmy z anteny. Uważałam ten występ za bardzo udany
i wszystko wyszło niemal idealnie. Byłam z siebie dumna nie sądziłam, że tak
wszystko pójdzie.
W
tamtym momencie marzyłam o tym, żeby wrócić do domu i znaleźć się wśród
rodziny.
Nie
okazało się tak źle, jak sądziłam jeszcze dwa tygodnie temu. Wszystko potoczyło
się zupełnie inaczej i byłam zadowolona z takiego obrotu spraw.
-Dobra
robota! –pochawił Simon, kiedy siedzieliśmy w samochodzie.
-Dziękuje
–uśmiechnęłam się do niego.
W
ciągu kilku minut znalazłam się w domu.
Kiedy
weszłam do środka było cicho, ale ciepło i pachniało kaczką.
Myślałam,
że wszyscy już będą tutaj, zwłaszcza, że dochodziła pierwsza.
Może
się spóźnią, pomyślałam. W każdym razie było za cicho. Gdzie się wszyscy
podziali?
Zdjęłam
z siebie kurtkę i torbę postawiłam na komodzie, po czym po cichu weszłam do
salonu.
-Niespodzianka!
–krzyknęli nagle wszyscy.
Na
początku się wystraszyłam, ale później zaczęłam się śmiać, jak opętana.
Było
tam tyle osób. Khloe, Lamar, Mason i Rob, a także ich rodzice. W sumie było nas
jedenaście osób. Nie sądziłam, że zrobią taką niespodziankę.
Mały
podbiegł do mnie i objął swoimi malutkimi rączkami moje nogi.
Tak,
to na bank były moje ulubione święta.
Przywitałam
się z każdym. Tęskniłam za ciocią i wujekim, och nawet za Lamarem.
-Rob!
–krzyknęłam się rzuciłam mu się na szyi.
Chłopak
zdezorientowany w ostatnim momencie złapał mnie i zaczął się śmiać.
Stół
był już przygotowany i od razu do niego usiedliśmy.
*
Od
kilku godzin już siedzieliśmy… Na pewno nie przy stole. Znaczy.. Niektórzy przy stole, inni stali i rozmawiali w kuchni, a jeszcze inni (ja, Khloe i Kim)
siedziałyśmy na kanapie i rozmawiałyśmy.
-Och,
nie zaczynaj –jęknęłam. –Nie mówmy o tym dzisiaj.
-Wyobraź
sobie –zignorowała mnie. –Że znowu odpuszcza chłopaka, bo Kendall.
-O
nie, Gigi! –mruknęła Khloe i spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
Kim
wyjaśniła jej zaistniałą sytuację, co dla mnie było trochę żenujące. Czułam
się, jakby one były moimi matkami i pouczały mnie. Prawie tak było.
Khlo
słuchała w skupieniu tego, co mówi do niej ciężarna. Szykowało się na długi wykład dotyczący życia. Nie, dziękuje.
-Giselle,
nie możesz tak robić –skwitowała. –No nie wiem… Zawsze będziesz jej tak
odpuszczać? No nie wiem, to bez sensu. Jesteś w łatwej sytuacji… Możesz jej
powiedzieć o tym, że on ci się podoba i jesteście bliżej. Nie jesteś, jak
Johnny Deep, który spotykał się z biseksualną laską.
-Albo
kleptomanką –dodała Kim.
Spojrzałyśmy
na nią pytająco.
Razem z Khloe pokiwałyśmy głowami uśmiechając się. Nie chciałyśmy, żeby Kim poczuła, iż jej wypowiedź była zbędna, choć była.
-A
jeśli on będzie twoim mężem? –podsunęła znowu. –Co wtedy?
-Khloe,
nie planuje z nim przyszłości, tak myślę –uciszyłam jej zapał. –Skończmy o tym
gadać.
-Obiecaj
nam, że coś z tym zrobisz –oznajmiła Kim.
Westchnęłam
głośno i pokiwałam głową. Nagle zadzwonił mój telefon.
Widząc,
jak tłoczno i głośno jest w pokoju i do tego, kto dzwoni odebrałam i szybko
skierowałam się do wyjścia.
Harry
-Cześć
–mruknąłem do telefonu i nalałam do szklanki soku.
-Cześć
–odpowiedziała cicho.
Wyczułem
w jej głosie nutkę napięcia. Nie wiedziałem, o co może chodzić. W końcu
świetnie dała sobie rady z piosenką i rodzice do niej przyjechali.
-Podobał
mi się twój występ –rzuciłem. –Jak Boże Narodzenie?
-Cóż…
Wszystko świetnie, oprócz tego, że Kendall nie może się ogarnąć i lata w
chmurach, piszcząc o tym, że z tobą pisała –odparła sarkastycznie.
Zaśmiałem
się nerwowo.
Nie
sądziłem, że kilka sms’ów może sprawić, że tak się podnieci, bo inaczej chyba
nie mogę tego nazwać.
To,
dlatego była zła? O ile była? Nie mogłem rozszyfrować jej nastroju, denerwowało
mnie to.
-Gigi,
co jest? –spytałem w końcu.
-Nic
–syknęła obojętnie.
-Jak
uważasz –odparłem. –Myślałem o Sylwestrze. Co powiesz na Time Square? Ty, ja,
chłopaki i kilka innych osób.
-Naprawdę
chcesz spędzić ze mną Sylwestra? –parsknęła śmiechem.
-O
niczym innym nie marze –westchnąłem.
Nastała
cisza w słuchawce.
Nie
wiem, powiedziałem coś nie tak? Pewnie się zarumieniła…
Zawsze
tak robiła, kiedy ją komplementowałem. Czy można opisać to, co do niej czuje?
Nie. Jest tyle emocji, których nie mogę opanować i tyle rzeczy, które chce
zrobić, ale zawsze jest coś, co stanie nam na drodze.
Chciałbym
ją pocałować. Poczuć smak jej warg. Codziennie czuć jej zapach. Delikatny,
waniliowy… Być przy niej, chociaż nas tyle dzieli. Ona robi ze mną coś
niesłychanego. Sprawia, że czuję się inaczej i to uczucie jest dziwne. Nie mogę
bez niej wytrzymać, czy to normalne jak na przyjaźń?
-Myślę,
że będzie fajnie –czułem, że uśmiecha się do telefonu.
-A
Kendall, co robi w Sylwestra? Może ją zabierzesz? –zaproponowałem.
Nie
wiedziałem, co się za chwilę stanie. Cisza w słuchawce, znowu. Czułem się niepewnie.
Powiedziałem coś nie tak?
-Nie
wiem, może sam się jej zapytaj! –krzyknęła i po chwili usłyszałem dźwięk
kończący rozmowę.
Elie:
Nie wiem, co powinnam tu napisać. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału i nie
zdziwię się, jeśli mało osób to skomentuje, bo prawda jest taka, że ten
rozdział jest niemożliwe nudne i długi. Naprawdę, doceniam jeśli doczytaliście
do końca.
Obiecuje,
że już następne rozdziały będę zawierać więcej ciekawszych fragmentów, które
skłonią was do dłuższych refleksji.
A! Stworzyłam Aska specjalnie do opowiadania. Walcie śmiało!
A! Stworzyłam Aska specjalnie do opowiadania. Walcie śmiało!
Tymczasem
zostawiam Was z tym czymś.
Całusy
; *
uuuu,prosze daj szybko next bo nie moge się już doczekać
OdpowiedzUsuńjfjdjdkdkdkjd BOSKI ROZDZIAŁ!!! kiedy next czekam z niecierpliwością !! KOCHAM CIĘĘ;**
OdpowiedzUsuńahh świetny rozdział tylko Kendall mnie wkurza.... niech spieprza od Harrego...
OdpowiedzUsuńdooo następnego Skarbie xx
Jezuu jak Harry mógł zapytać na końcu czy Kendall moze chciałaby z nimi iść..no ja pierdole,spieprzył sprawa :/
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu nie mozesz być zadowolnona z tego rozdziału jest świetny kochanie :* Strasznie jestem ciekawa co będzie w kolejnym roz, powinnaś dodawać Harry Pov częściej <3 Do następnego
Miło mi byłoby gdybyś skomentowała x http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/
Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńHarry zjebałeś ; ____ ;
OdpowiedzUsuńKendall mnie wkurwia i to niemiłosiernie
Wcale nie jest nudny. Ostatnia sytuacja mnie rozbawiła. Harry ty mój mistrzu z wyczuciem czasu! :D
OdpowiedzUsuńNo i wkradła Ci się literówka bo Harry raczej nie "nalałam" xD
Harry.... No ja pierdole ty też nie masz czego palnąć!
OdpowiedzUsuńMusiałeś to spieprzyc?! Musiałeś?!
Grrr... Faceci...
Ale...
Rozdział był cudowny zwłaszcza końcówka! :D
Nie mogę się doczekac kolejnego :D
Więc czekam z niecierpliwością ;*
P.xx
U mnie nowy, jakby co
http://someday-ff.blogspot.com/
;*
Boski rozdział !! Harry ty fryndzlu musiałeś spieprzyć ghfhjdjshjdjdvusf !! Mam nadzieję że to naprawisz ;__; CZEKAM NA NEXT !! ;**
OdpowiedzUsuńRozdział supcio <3
OdpowiedzUsuńMasz już jakiś pomysł na bloga take-me-to-a-dark-paradise.blogspot.com? Tęsknię za nim... :(
OdpowiedzUsuńUm... W sumie to tak. Dodałam już bohaterów drugiej części i zabieram sie za pierwszy rozdział. Także poinformuje na tym blogu, kiedy sie pojawi ^^
UsuńHarry ty nie myśląca machino! hahaha rozdział jest super, czekam na nexta love you/Add
OdpowiedzUsuń