środa, 29 stycznia 2014

I know that you care about me.


Harry

Rozmowa z Gigi przebiegła naprawdę dziwnie. Zachowywała się, jakby była… Zazdrosna? Miałem takie wrażenie, ale nie chciałem jeszcze bardziej jej denerwować. Poza tym nie miałem pewności.
W drugim dniu świąt postanowiłem polecieć do Los Angeles i spotkać się z nią. Od początku planowałem jej zrobić niespodziankę, ale teraz okazało się to koniecznością. Nie mogłem żyć w niepewności, w ogóle się do mnie nie odzywała przez ten czas.
Uraziłem ją propozycją spędzenia Sylwestra z jej siostrą? Z tego, co wiem są bardzo zżyte. Ominęło mnie coś?
-Naprawdę musisz jechać? –spytała Gemma opierając się o framugę drzwi.
Zapiąłem walizkę i uśmiechnąłem się do niej.
-Spotkamy się za nie długo –podszedłem do niej i przytuliłem. –Kiedy wracasz?
-Pojutrze –odpowiedziała smutno. –Wracasz do niej? Czy między wami…?
-Tak samo –wszedłem jej w słowo. –Albo i gorzej.
-Co się stało? –spytała zaciekawiona i skrzyżowała dłonie na piersiach.
Gemma to moja siostra i mimo tego, że nie widzimy się codziennie i nie spędzamy czasu tyle, co kiedyś to nasze kontakty wcale się nie osłabiły. Jest nawet lepiej. Często do siebie dzwonimy i wiemy na bieżąco, co się dzieje. A, że Gemm znała Giselle tym łatwiej było mi o tym opowiadać.
Wyjaśniłem jej w wielkim skrócie naszą rozmowę i, że sam dokładnie nie wiem, o co chodzi. Powiedziałem o planie na Sylwestra i tych wszystkich pierdołach.
-Jesteś głupi –stwierdziła, po czym przewróciła oczami i usiadła na łóżku.
-No co? –zdziwiłem się. –Nic złego nie zrobiłem! 
-Oczywiście, że zrobiłeś, cymbale! –krzyknęła i szturchnęła mnie w ramię. –Masz szansę spędzić z nią Sylwestra sam na sam, a zapraszasz jej siostrę? Nie dziwię jej się, że rzuciła słuchawką. Ona jest zazdrosna.
Parsknąłem śmiechem.
Wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale czekałem na to, aż okażę się, że Gigi jest o mnie zazdrosna i nie stwierdzę tego, tylko ja. Naprawdę jej na mnie zależy. Kiedy wpadłem na ten pomysł, nie myślałem o tym w ten sposób. Chciałem, żebyśmy wszyscy razem spędzili ten czas.
Tym bardziej chciałem przylecieć do Stanów i się z nią spotkać.
-Odwołaj propozycję o siostrze i powiedz jej, że chciałeś z NIĄ spędzić sylwestra –poradziła Gemma. –Boże, faceci to takie tumany, że głowa mała.
Głośno westchnęła i powoli opuściła pokój.



*

Kiedy przyleciałem do Los Angeles było późne południe. Byłem zmęczony i nie zamierzałem tego dnia przychodzić do Giselle. Musiałem przemyśleć wszystko, co chciałem jej powiedzieć i wyobrażałem sobie, jak to będzie wyglądać. Miałem nadzieję, że chociaż wpuści mnie do środka i wysłucha. Cokolwiek.
Dlatego następnego dnia, kiedy tylko się obudziłem, ubrałem się i postanowiłem do niej pojechać.
Wszystko, o czym myślałem tamtego wieczoru wyparowało z mojej głowy i panowała tam pustka. Pójdę na żywca. Nie mam innego wyjścia.
Zaparkowałem samochód na krawężniku przed jej wielkim domem i założyłem okulary słoneczne.
W Londynie panowały trzaskające mrozy, a w LA było 26 stopni.
Wysiadłem z auta i nabrałem kilka większych oddechów, po czym zapukałem do drzwi.
Czekałem kilka minut, zanim ktoś otworzył mi drzwi. A tym kimś okazała się Giselle.
Zmarszczyła czoło patrząc na mnie zdziwiona, co wywołało u mnie cichy chichot.
-Cześć. Mogę wejść? –spytałem jasno.
Zdezorientowana wpuściła mnie do środka, nadal nie odzywając się ani słowem.
Powędrowałem za nią do kuchni, gdzie widocznie coś wcześniej robiła.
-Wiesz, że prędzej czy później będziemy musieli o tym porozmawiać? –oparłem się o blat i spojrzałem na nią przelotnie.
Dziewczyna usiadła przy wyspie i zaczęła konsumować sałatkę. 
-O, czym tu rozmawiać? –zdumiła się. –Jeszcze nie mówiłam Kendall o twoich zamiarach, ale za to będziesz mógł to zrobić osobiście.
-Gdzie ona jest? –rozejrzałem się.
-Wyszła –odparła obojętnie.
-Nie wiem, co tak bardzo cię w tym zdenerwowało. Myślałem, że będzie miło…
-Posłuchaj, Kendall jest w porządku. Do czasu. Nie ma zamiaru obserwować, jak lepi się do ciebie. To zepsułoby mi Sylwestra, wolałabym spędzić go z rodziną, więc wybacz nie przystanę na twoją propozycję, ale mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić –oświadczyła uroczyście.
Była zupełnie inna. Nie uśmiechała się, nie żartowała. Była oschła i obojętna, jak nie ona. Nie wiedziałem, jak powinienem się zachowywać. Zupełnie zbiła mnie z tropu. Naprawdę nie sądziłem, że wyniknie z tego taki kłopot. To oczywiste, że chciałem z nią spędzić Sylwestra bardziej, niż z Kendall i to nie było konieczne. A skoro sama jej o tym nie powiedziała, to ja też nie musiałem.
-Dlaczego taka jesteś? –zmrużyłem oczy przyglądając się jej twarzy. 
Zadumała się na chwilę. Zapewne zastanawiała się, co powinna powiedzieć, żeby było błyskotliwie i jak na nią przystało.
-Na początku myślałam, że spędzimy ten dzień razem nawet, jeśli oznaczałoby to spotkanie z twoimi przyjaciółmi. Naprawdę mi to nie przeszkadzało, ale wiem, że jeśli Kendall by dołączyła to czułabym się, jak piąte koło u wozu. Wolę odpuścić –skwitowała i upiła łyk wody przez słomkę.
Byłem lekko zdezorientowany. Zupełnie nie o to mi chodziło.
-Chciałem i chcę spędzić ten czas z tobą. Ona wcale nie musi być z nami –oznajmiłem.
-Nie chcę, żebyś rezygnował ze swojego pomysłu, tylko ze względu na mnie –mruknęła i spojrzała na mnie przeciągle.
-A, jeśli chcę? –spytałem i złapałem jej dłoń.
Brunetka lekko się zarumieniła, co sprawiło, że zaśmiałem się cicho.
-Ty jesteś najważniejsza –szepnąłem.
Giselle wstała, a ja automatycznie przyciągnąłem ją do siebie.
Teraz był ten moment. Dokładnie, idealny.
-Nie zawahasz się, że ktoś może nam przeszkodzić? –uniosła jedną brew i przygryzła wargę, co sprawiło, że jeszcze bardziej pragnąłem ją pocałować.
-Nie tym razem, kochanie –uśmiechnąłem się i delikatnie złożyłem pocałunek na jej ustach.
Jej usta były takie, jak sobie wyobrażałem. Ciepłe i miękkie, delikatnie zaróżowione i wrażliwe.
Giselle położyła dłoń na mojej szyi i przyciągnęła mnie bardziej do siebie, pogłębiając pocałunek i rozchylając lekko usta.
Ten moment był doskonały, nie chciałem go przerywać.


Giselle

Język Harry’ego delikatnie pieścił moje podniebienie, kiedy usłyszeliśmy znaczące chrząknięcie za plecami.
Niechętnie oderwałam się od jego ust i spojrzałam za plecy.
W korytarzu stała Kendall z torbą z Topshop’u i jedną ręką położoną na biodrze, a obok niej Kim.
Po jej minie już dobrze wiedziałam, że będzie piekło. Od naszego powrotu kontakt padł. Mało, co się do siebie odzywałyśmy, ale tak naprawdę nie sprawiało mi to większej różnicy. Byłam zła na nią i na Harry’ego z wiadomych powodów. Ale potoczyło się zupełnie inaczej, niż sądziłam, a ona przerwała ten cudowny moment. Zrobiła to specjalnie.
-Przepraszam, że Wam przeszkodziłyśmy –syknęła zła, na co Kim przewróciła oczami.
Rzuciła torbę na podłogę i pobiegła na górę.
Spojrzałam przepraszająco na Harry’ego i udałam się za nią do pokoju.
Gdybym była w takiej sytuacji, gdzie ona umawia się z jakimś chłopakiem albo przynajmniej się z nim całuje, to cieszyłabym się razem z nią. I jeszcze tydzień temu myślałam, że ona zrobiłaby to samo, ale widocznie nie znałam jej. Nie wiedziałam, jakie są jej możliwości i, że potrafi być taką egoistką.
Cały czas podświadomość przypominała mi, że jest moja siostrą i płynie w nas ta sama krew, ale nerwy i rozczarowanie górowało. Nie miałam zamiaru je popuścić i planowałam zrobić tak, jak Khloe i Kim mi radziły.
-O co ci chodzi? –spytałam wchodząc do jej pokoju. 
-Mi? O nic! –wzruszyła ramionami „obojętnie”.
-Mam serdecznie dość odpuszczanie tobie wszystkiego, wiesz? Tym razem tego nie zrobię, bo to jest osoba, na której naprawdę mi zależy, a ty jesteś nim zafascynowana, bo jest sławny, a resztę masz w dupie! –krzyknęłam.
-Zamknij się! –wrzasnęła. –Przez ostatni rok żyję w twoim cieniu, bo ty jesteś wschodzącą gwiazdką i nie dość, że mówią o tobie w tej cholernej telewizji, to głównym tematem rozmów w naszej rodzinie jesteś TY!
-Jak możesz?! –wybuchłam. –Ja żyłam w twoim cieniu przez ostatnie osiemnaście lat. Zawsze byłaś we wszystkim lepsza ode mnie i chociaż wiedziałam, że nie powinnam się tym przejmować to i tak bolało! Zawsze byłaś ładniejsza, mądrzejsza, szczuplejsza. Wszystko wychodziło ci lepiej! Cieszyłam się z twoich sukcesów zawsze, ty nie możesz, chociaż raz?!
-Dosyć! –warknęła Kim, wchodząc do pokoju. –Zamknijcie się obie. Nie umiecie na spokojnie porozmawiać?
-Z nią się nie da –mruknęła Kendall, leżąc na łóżku i przeglądając pisemko.
-Wiesz, co? Pocałuj się w dupę, Ken –syknęłam i wybiegłam z pokoju.
Po drodze weszłam do swojego pokoju i wzięłam torebkę, po czym zbiegłam na dół po schodach.
-Możemy stąd iść? –spytałam Harry’ego i uśmiechnęłam się blado.
Było mi trochę wstyd, bo na pewno słyszał te wszystkie krzyki. Byłyśmy głośne.
Na twarzy bruneta pojawił się szeroki uśmiech. Wyjął z kieszeni kluczyki, po czym wziął mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.


*

Tym sposobem wylądowaliśmy u niego w domu. W pewnym sensie byłam podekscytowana, że spędzimy razem czas, ale również zdenerwowana.
Dom Harry’ego było o wiele większy, niż nasz. Ładnie urządzony i przestronny.
Zaczęło mnie zżerać sumienie i poczucie winy. Jeszcze nigdy się tak nie pokłóciłyśmy. Zawsze to było jakieś drobnostki, jak ciuchy, czy zakupy, ale nigdy nie poszło o coś takiego. Może, dlatego, że zawsze siedziałam cicho, jak mysz? Nie chcę się nad sobą użalać i nie zwalam całej winy na Kendall. Owszem, moja też tu jest. Mogłam powiedzieć jej wcześniej, że Harry znaczy dla mnie coś więcej, niż przyjaciel. Może wszystko potoczyłoby się inaczej? Sama nie wiem. W każdym razie, tym razem nie zamierzałam jej popuścić i udawać, że nic się nie stało. W pewnym sensie to, co powiedziała trochę mnie dotknęło. Też mam prawo czuć się urażona.
Westchnęłam głośno i usiadłam na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Byłam tym zmęczona.
Poczułam, jak ręka Harry’ego delikatnie mnie obejmuje i przyciąga do siebie.
-Musisz o tym na chwilę zapomnieć –stwierdził. –Wylecimy stąd i się wyluzujesz.
-Dziękuje, że mogę tu zostać, chociaż na chwilę –uśmiechnęłam się do niego lekko.
-Więc, co? Film? W jakich gustujesz? –zapytał, sięgając po laptopa leżącego na dywanie.
-W starych, pewnie dla ciebie byłyby okropnie nudne –zażartowałam, na co chłopak uniósł jedną brew.
-Jesteś tego pewna? W takim razie zaproponuj coś –podsunął i podłączył kabel do laptopa i telewizora.
-Oglądałeś „Śniadanie u Tiffany’ego”? –zapytałam, uśmiechając się.
To był jeden z moich ulubionych filmów, gdzie główną rolę grała Audrey Hepburn. Nagrany został w 1961 roku i nie sądzę, żeby go bardzo interesował. Typowy melodramat, w którym nic się nie dzieje.
-Założę się, że uśniesz w połowie –roześmiałam się, siadając po turecku na sofie. 
Harry pokrzywił mi się w odpowiedzi i włączył film. Po chwili usiadł obok mnie, a ja automatycznie przytuliłam się do niego.
Myślałam, że ten moment, w którym mniej-więcej wszystko okaże się jasne, będzie o wiele później. Myliłam się. Po miesiącu znajomości, siedzę w jego domu, w jego ramionach. Nie miałam tej świadomości, jednak, że on faktycznie coś do mnie czuje i, że jesteśmy w związku. O ile byliśmy, tego nie wiedziałam.
Cóż… Miałam nadzieję, że wkrótce wszystko stanie się jasne i wyjaśnimy sobie, niektóre rzeczy. Może teraz po prostu było za wcześnie, a ja nie zamierzałam psuć tego momentu.
Holly Golightly (Audrey) przechadzała się w długiej, czarnej sukni po chodniku, wracając nad ranem do swojego apartamentu w Nowym Jorku.
-Czyli polecisz ze mną do Nowego Jorku? –spytał Harry.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł –zamyśliłam się. –Z jednej strony bardzo bym chciała, ale tam będą twoi znajomi. Lepiej się znacie…
-Będą chłopcy i ich dziewczyny. Będzie Perrie –dodał zachęcająco.
Roześmiałam się na wspomnienie pijanej blondynki na stole w klubie.
Już dawno jej nie widziałam. Wiem, że sama miała swoje obowiązki, ale utrzymywałyśmy kontakt telefoniczny, bo codziennie miałyśmy sobie wiele do powiedzenia.
-W takim razie nie mam innego wyjścia –wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przebiegle.
-To prawda, nie masz –skwitował Harry i pocałował mnie w czubek głowy.
Dawno nie miałam takiej osoby przy sobie. Kogoś, kto się o mnie troszczy i chce ze mną być.
Ostatniego chłopaka miałam bardzo dawno temu, a to wszystko ze względu na Kendall. Zawsze liczyłam się z jej zdaniem, teraz już nie miałam takiej potrzeby.
Ten wieczór może okazać się najlepszym w historii spędzając ten czas z takimi ludźmi, jak oni, z Perrie no i w szczególności z Harry’m. Pragnęłam tego bardziej, niż by się wydawało, ale nie afiszowałam się z tym.
-Dlaczego właściwie tu przyleciałeś? –zapytałam, ciekawa.
Sam nie powiedział o tym, a gdybym się nie zapytała, to nie uzyskałabym odpowiedzi.
-Do ciebie, musiałem z tobą porozmawiać, o tym wszystkim –odparł.
-I co? Już wszystko wiesz? –uniosłam jedną brew pytająco. 
-Na razie wiem tyle, ile potrzebuje –mruknął. –Wiem, że ci na mnie zależy.
Podniosłam głowę z jego torsu i złapałam jego podbródek. Jego zielone oczy świeciły od światła za oknem.
Przybliżyłam głowę tylko po to, żeby za chwilę poczuć znowu jego usta.
Były słodkie, tak jak on. To wszystko działo się naprawdę i nie było żadnym złudzeniem. Liczyłam na to, że nie skończy się to nigdy. Albo przynajmniej w następnych kilku tygodniach.



Elie: Hej kochane! Ten rozdział jest definitywnie moim ulubionym.
Kendall pokazała pazurki, jak Wam podobała się ta scena? Starałam się ja dobrze dopracować. A całusy z Harry’m?
W następnym rozdziale będzie Sylwester a później… Zresztą same zobaczycie.
Dziękuje za ostatnie komentarze i chciałabym tylko przypomnieć osobom, które może jeszcze o tym nie wiedzą, ale dodałam pierwszy rozdział drugiej części tamtego opowiadania. Ale to nie znaczy, że ten przestanę pisać. Nie macie się czym martwić. Będę się starała dodawać rozdziały, co tydzień na obu blogach, ale przepraszam, że opóźnienia, które mogą się czasami pojawić.
Mam teraz masę nauki i innych spraw. Testy, kartkówki… ;/ Szkoła -.-
W każdym razie, czekam na wasze wrażenia, mam nadzieję, że pozytywne!

Całusy ; *

7 komentarzy:

  1. Jaki urocZy rozdział! Cudo ;) gigi miała rację, kendall niech się pomiędzy nich nie wtrąca... Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie,mam nadzieje że next będzie szybko

    OdpowiedzUsuń
  3. o wow! super rozdział ;) wreszcie Gigi powiedziała siostrze co o niej myśli! Harry... Gigi... no... świetnie! :D wreszcie się pocałowali :*
    do następnego Skarbie i cieszę się że kontynuujesz tamto opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten rozdział, Elii, wiesz? Jesteś cudowna i nigdy się nie zmieniaj, bo wpadnę do Ciebie z rondlem i ustawię do pionu ;)
    Od samego początku mówiłam, że ta cholerna Ken jest chujowa i że trzeba ją spalić. Kurde, jebana wszystko musi mieć na tacy podane. Rozwydrzony bachor. Ja na miejscu jej rodziców utopiłabym ją w wanience jak była mała -.- Zero mózgu.
    No, ale tak się jaram pocałunkiem Gigi i Harry'ego. Boże, co za słodziaki, kocham, kocham, kocham! *.* Teraz tylko seks, dużo seksu i będzie idealnie, mówię Ci ;)
    Bierz do serca moje rady, Kochaniutka ;)
    Mam nadzieję, że Sylwester przebiegnie bez komplikacji, bo się normalnie zabiję jak coś pójdzie nie tak -.- Kendall ma siedzieć na tyłku w LA jedząc lody i w ogóle, a Gigi ma seksić się z Harrym ;) Także czekam na nowy rozdział, Elii <3
    Kocham Cię i tęsknie <33
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. czekałam na to! SUPER <3 bardzo mi się rozdział podoba. Do następnego :*/Add

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój ulubiony... :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ten rozdział, szalenie poprawił mi humor! Jest tak ogromnie uroczy! *.*

    OdpowiedzUsuń