sobota, 11 stycznia 2014

I won't kiss you, Gigi. Not now.



Źle spałam tej nocy, totalnie. Myślę, że usnęłam koło trzeciej nad ranem. Cały czas dręczyły mnie te „groźby”. I sobie tak pomyślałam, że nawet, jeśli te dziewczyny chciałaby, żebym przestała się widywać z Harry’m, to uważam, że byłoby to dla mnie naprawdę trudne. Przez te kilka dni widzimy się codziennie, więc zaczynam uzależniać się od naszej znajomości. I od niego. Cholera! Nie, nie prawda. Coraz częściej przyłapuje się na myśleniu o Harry’m, jego ubiorze i innych nieistotnych rzeczach. To jest serio dziwne.
Nikt mnie tym razem nie obudził. Sama wstałam o godzinie ósmej z łóżka. Jedynego gościa, jakiego się dzisiaj z rana spodziewałam to była Lauren. Harry miał przyjechać o jedenastej.
Postanowiłam wziąć kąpiel. Nalałam wody do połowy wanny, dolałam płynu do kąpieli i włączyłam muzykę.
Zabiłabym za głos Demi Lovato. Mówię poważnie, operuje takim dźwiękiem, że dużo doświadczonych piosenkarek się przy niej chowa, nie wspominając o mnie. Jestem początkująca.
Zaczęłam pod nosem nucić „Heart Attack” i pluskałam wodą.
Po piętnastu minutach wody zrobiła się letnia. Wyszłam z wanny i owinęłam się, białym puszystym ręcznikiem. Mokre włosy rozczesałam i przełożyłam na prawe ramię.
Wyszłam z łazienki i przeszłam boso, do kuchni, gdzie czekała moja kawa.
Nagle usłyszałam zgrzyt w klamce. Lauren, pomyślałam. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam przeglądać „Cosmopolitan”, kiedy moim oczom ukazał się wysoki, dobrze zbudowany brunet z kujonkami na nosie i z nieuporządkowanymi papierami w ręce.
-Jezu Chryste! –zawołałam przestraszona i wstałam jak oparzona od stolika. Przytrzymałam ręcznik przy piersiach, na wypadek gdyby spadł.
Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na mnie równie przestraszony. Zakrył oczy dłonią i odwrócił się.
-Kim ty jesteś?! –krzyknęłam zdenerwowana.
-Ja.. um –zająknął się. –Jestem Laszlo Veszta.
Odchrząknął. Matko, jego akcent. Obrzydliwy.
-Jesteś Rosjaninem? –spytałam, mrużąc oczy.
-Tak, proszę pani –zdziwiła mnie jego potulność.
O co tu do cholery chodzi? Czy ja jestem w ukrytej kamerze? A jeśli to jakiś zboczeniec? Tak, Giselle. On się boi bardziej ciebie, niż ty jego.
Nagle do pokoju weszła Lauren. Dzięki Bogu!
-Kto to jest? –popatrzyłam na nią pytająco.
-Laszlo, mój asystent –wyjaśniła krótko i weszła do kuchni. Wzięła do ręki jabłko i obmyła je w zlewie.
-Mówisz serio? –zaśmiałam się. –Po co ci asystent i co on tu robi? 
-Musisz go znać, kiedy będę zajęta, on być może ci pomoże –oznajmiła. 
-Świetnie! –mruknęłam pod nosem. –Jeśli będziesz widzieć się z Simonem to powiedz mu, że piosenka jest gotowa. To znaczy tekst jest gotowy, melodię muszę dopracować.
-Dobrze –kiwnęła głową. –Wychodzisz gdzieś?
-Owszem –przytaknęłam.
-Tylko nie mów, że z tym chłopakiem –jęknęła.
-Lauren! –krzyknęłam idąc korytarzem do łazienki.


*

Kiedy szliśmy korytarzem do windy mój nastrój nie poprawił się, ani trochę.
Świąteczne zakupy i do tego w towarzystwie Harry’ego Styles’a, powinnam być wniebowzięta. Niestety, nie byłam. Ciągle czułam się niepewnie wiedząc, że ktoś może nas zobaczyć i kolejny artykuł o tym, czy spaliśmy, czy nie.
Poniekąd byłam też zła, bo te dziewczyny wtrącały się w nasze życie prywatne. Nie sądzę, żeby to była ich sprawa.
-Jesteś smutna –stwierdził Harry, kiedy wyjechaliśmy windą na parter centrum handlowego.
-Nie jestem –zaprzeczyłam żywo.
Proszę, odpuść sobie. Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Och, nie okłamuj mnie –stanął naprzeciwko mnie.
Moja głowa podniosła się do góry, by spojrzeć w jego szmaragdowe oczy. 
Był sporo wyższy ode mnie. Wpatrywałam się w niego, zafascynowana. Ja muszę się ogarnąć! On mnie nie kręci, w ogóle. Nawet samej siebie nie potrafisz okłamać –odezwała się moja podświadomość.
A co mam powiedzieć? Nie chcę wyjść na słabą, chociaż jestem. Powinnam sobie łatwo z tym poradzić, ale niestety moja psychika jest za słaba.
-Nie okłamuje, mam kiepski humor –westchnęłam. –To przez stres. No wiesz, święta i te sprawy…
-Na mnie to nie działa –nie dawał za wygraną.
Podniósł swoją dużą dłonią mój podbródek. Nie! Nie rób tego!
Odwróciłam głowę w prawo.
-Przestań, bo ktoś zobaczy –wymsknęło mi się.
Cholera! Nigdy nie potrafię trzymać języka za zębami i jak zwykle spieprzyłam.
-Aha! –zawołał Harry. –Więc o to chodzi.
-Nie mam ochoty o tym rozmawiać –starałam się ukrócić ten temat.
-Naczytałaś się bzdur na nasz temat –bardziej stwierdził, niż zapytał.
Moje oczy zwilgotniały, kiedy przed moimi oczami pojawiły się groźby ze strony jego fanek.
Spuściłam głowę i zamrugałam kilkakrotnie powiekami.
-Wiesz, jak to jest, kiedy ktoś cię, nawet nie zna, a życzy ci śmierci? –spytałam łamiącym się głosem.
-Uwierz mi, wiem –Harry lekko się uśmiechnął. –Ale mam osoby, z którymi mogę o tym pogadać, a ty masz mnie. Nie możesz się przejmować takimi głupotami, bo myślę, że one ci i wyłącznie zazdroszczą. No wiesz.. Ja, taki ogier –próbował obrócić to w żart.
Zaśmiałam się przez łzy. Skromnie.
-Nie czytaj tego więcej, obiecaj mi –poprosił. – I uśmiechnij się! Święta idą! Idziemy kupić choinkę!


*


Staliśmy dziesięć minut w „Duka” i sprzeczaliśmy się na temat wysokości choinki. Chciałam, żeby była skromna i raczej mała, ale Harry upierał się przy dużej. Miał tyle argumentów i nawet te niedorzeczne mnie przekonały.
Duża choinka, setki dekoracji i lampki na balkon, w których się zakochałam.
Harry zaniósł choinkę do samochodu, a ja weszłam do dużego sklepu spożywczego i w oczy rzuciły mi się foremki do pierniczków.
Och, upieczenie ich byłoby świetne! W sumie, czemu nie?
Kiedy Harry wrócił wybierałam foremki.
-Dawno ich nie piekłem –westchnął ich wziął do ręki jedne.
-To dzisiaj je zrobimy –uśmiechnęłam się do niego.
Wzięliśmy wszystkiego potrzebne rzeczy i udaliśmy się do kasy.
Mieliśmy dwie torby zakupów i w którymś momencie, Harry niespodziewanie złapał mnie za rękę i splótł nasze palce razem.
Spojrzałam niepewnie na niego, a on tylko uśmiechnął się. Jego dłoń była ciepła i ogrzewała moja. Przyjemne spięcie przeszło między nami. Humor od razu mi się poprawił i wtedy byłam pewna, że Harry tak na mnie działa. To było niesamowite!
Byłam zadowolona z tego wyjścia, ponieważ nie dostrzegłam żadnych fotoreporterów i mogliśmy w spokoju spędzić ten czas razem. Może, gdzieś się pojawili, ale nie przeszkadzało mi to bardzo.
W każdym razie byłam bardzo podekscytowana, że ten wieczór spędzimy razem. Miałam zamiar upiec pierniczki i ubrać choinkę.



Po godzinie jazdy byliśmy pod moim domem. Wzięliśmy zakupy i weszliśmy do środka.
Byłam mega podekscytowana, czułam już ten świąteczny klimat.
-Myślę, że trzeba postawić ją w tamtym kącie –oznajmiłam, wskazując palcem na lewą część salonu.
-A ja myślę, że tam będzie wyglądać lepiej –uparł się na prawy kąt. 
-Nie sprzeczaj się ze mną, bo dostaniesz bagietką! –zawołałam i po raz kolejny wskazałam na miejsce.
Zaklął pod nosem i postawił sztuczne drzewko.
Wyjęłam z torebek pudełeczka, z bombkami i innymi ozdobami, po czym podeszłam do choinki i zaczęłam ją przystrajać.
Sądzę, że dobrze się bawiliśmy, a wnioskuję to po tym, że non stop się z czegoś śmialiśmy. Harry był chyba jedynym chłopakiem, który potrafił mnie rozśmieszyć. I ten śmiech nie był wymuszany, tylko szczery. Byłam pod wrażeniem jego swobody. Miałam wrażenie, że jesteśmy starymi znajomymi z jednego bloku, a tak naprawdę znamy się niecały miesiąc. Byłam bardzo szczęśliwa, że się poznaliśmy i zyskałam w swoim otoczeniu kogoś takiego, jak Harry. Wiem, że mogłam na niego liczyć i chciałam postrzegać go, jako przyjaciela, ale cholera nie wiem, dlaczego nie mogłam? Coś mnie hamowało. Nie wiem, czy to wszystko przez jego poczucie humoru, charakter, czy te oczy…
-Podaj mi gwiazdkę –poprosiłam Harry’ego stając na krześle.
Chłopak wykonał polecenie i podał mi ozdobę.
Musiałam stanąć na palcach, na krześle, żeby włożyć ją na czubek, ale i tak byłam za niska. Cholera, no!
-Gigi, może ja to zrobię… -zaproponował cicho Harry.
-Nie! –krzyknęłam, niemal od razu. –Poradzę sobie!
Zawsze była taka tradycja, że ja zakładałam gwiazdkę na czubek, ale nasza choinka był troszkę mniejsza, niż ta tutaj i to wszystko, dlatego.
Pochyliłam się bardziej do przodu i stanęłam na palcach. Podniosłam wysoko rękę do góry i w tamtym momencie zachwiałam się i spadłam z krzesła prosto w ramiona… Harry’ego. Cóż za ironia!
Wybuchliśmy śmiechem w tym samym momencie. Miał cudowny uśmiech i usta… Zamknij się! Nie było tego! Muszę się opanować.
-Jesteś niezdarna i uparta –mruknął uśmiechając się.
Nadal stałam na wpół zgięta w jego ramionach. Normalnie scena, jak z filmu.
-Nie jesteś pierwszą osobą, która mi o tym mówi –zaśmiałam się. 
Harry westchnął i spojrzał w moje oczy. Kontakt wzrokowy, o nie! Zaraz się zarumienię, już czułam, jak policzki robią się ciepłe. Nie! On to robi specjalnie, już drugi raz. Chcę mnie wprawić w zakłopotanie, ale nie dam się!
Wtedy Harry przybliżył lekko swoją głowę w moją stronę. Jego usta wydawały się takie apetyczne. Mimowolnie zmniejszyłam dystans między nami.
Było tak blisko do pocałunku, tak, blisko, ale… Jak zwykle, coś musi przeszkodzić. Tym razem to mój telefon.
Odchrząknęłam nerwowo i stanęłam na nogi. Niezręcznie…
Podeszłam do stołu i odebrałam połączenie od Perrie. Niech cię szlag, Edwards!

*

-Jestem bardzo precyzyjna, jeśli chodzi o dekorowanie pierniczków –westchnęłam, robiąc guziki ciastkowi.
-Mówisz serio? A co to jest? –wskazał palcem na czekoladę, na rękach i brzuchu.
-Garnitur? –uniosłam jedną brew, jakby to było oczywiste.
Harry parsknął śmiechem i wrócił do dekorowanie gwiazdki.
Nagle jego dłoń szybko zabrała mojego ciastka i powędrowała do jego buzi.
-Nie! –zawołałam. –Harry, nie jedz go!
Przycisnęłam chłopaka do blatu i spiorunowałam go wzrokiem, kiedy zauważyłam, że pożar moje „dziecko”.
Byłam na niego zła. Bardzo się starałam i ciastek był idealny. Ubrany, jak do ślubu, ale był cudowny, a ten kanibal, po prostu go pożarł. Potwór!
-To było nie w porządku, ale przecież ty jesteś Harry Styles, grasz bez zasad! –zawołałam, próbując, chociaż wyglądać na wściekłą, ale jego mina sama sprawiała, że chciało mi się śmiać. I jak tu się przy nim uspokoić?
Odległość między naszymi twarzami była niewielka. Jego oczy przeniosły się na moje usta i nie wiedzieć, czemu ja zrobiłam to samo.
Chciałam go pocałować. Ale nie byłam tego pewna, może znowu nam ktoś przeszkodzi. Jakiś telefon, czy coś. Cokolwiek sprawi, że znowu będę się rumienić, jak szalona.
-Nie pocałuję cię, Gigi –szepnął Harry, uśmiechając się zawadiacko. –Nie teraz, nie chcę ryzykować, że ktoś nam przeszkodzi.


Elie: Witam was, moje panie! Tęskniłyście? Przepraszam, że dodaje rozdział z takim opóźnieniem, ale po prostu nie mogłam napisać nic konkretnego w tym rozdziale i wyszło takie… Coś. Jestem załamana tym, co tu napisałam. Naprawdę, jestem tego jak najbardziej świadoma. Po prostu wiem, że muszę tu coś dodać i nie jest to idealne, ale naprawdę. Poprawiałam go z tysiące razy i nadal nie jestem zadowolona, ale obiecałam sobie, że dzisiaj go dodam i tak robię.
Wiem, że nie powala na kolana.

Całusy ; *

10 komentarzy:

  1. NIE POWALA NA KOLANA -.-
    Elii, serio zacznij wierzyć w siebie! Co się z tobą dzieje? To jest cudowne, wiesz?
    Boże, dlaczego oni się pocałowali, no?! Przecież mogło być tak pięknie *.* A potem seks na pralce, hhahah :D
    Harry jest taki jshfljdsf *.* Te wszystkie jego gesty są takie omg! Kocham tego faceta *.*
    Kocham ten rozdział, opowiadanie i Ciebie. Jesteś niesamowita, Elii i cholera nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
    Kocham Cię <3
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. ahhaha "-Nie pocałuję cię, Gigi –szepnął Harry, uśmiechając się zawadiacko. –Nie teraz, nie chcę ryzykować, że ktoś nam przeszkodzi." to mnie rozwaliło :)
    suuuper rozdział tak jak zwykle Skarbie xx
    dooo następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Arrrr!!!
    Nie kończ mi w takim kurde momencie!
    I przysięgam, że cię zabiję kobieto jeżeli jeszcze raz napiszesz, że rozdział nie powala!
    Wiesz jak ja się wczułam?!
    Myślałam, że tu nagle BUCH!! i całus
    A tu kurde koniec
    Umiesz trzymac w napięciu i zrac moją psychikę :P
    No nic :P
    Czekam na next z niecierpliwością
    I zapraszam do sb, niedawno zaczęłam
    Liczę na twoją opinię
    http://someday-ff.blogspot.com/
    P.xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Awr, lubię ten rozdział, dużo fajnych momentów, z których nic nie wynikło, ale przyznam, że wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! Nie mogę doczekać się kolejnego. A Harry jest tutaj taki ghdogvjdfvg uh, chce takiego Harry'ego. Pozdrawiam! :) x

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie przesadzaj, to jest genialne ;) Czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Oemdżiiiii <3 kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  7. szczerze? nic ciekawego.
    typowe fanfiction o harrym czy innych chlopakach... a ty chcesz robic z siebie niewiadomo kogo
    jakbys napisala cos oryginalnego i godnego uwagi to mysle ze wiecej osb by komentowalo ale to nie dla ciebie
    taka jest moja opinia no ale powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHA NO KURWA ROZŚMIESZYŁAŚ MNIE W CHUJ! BRAWA DLA TEJ PANI!
      Typowe fanfiction? Ostro, dobrze, że ty piszesz tak zajebiste opowiadania -.-
      Niby Elii robi z siebie nie wiadomo kogo? Na początku radziłbym zerknąć do słownika. Kurwa, serio masz najebane we łbie, wiesz? Gdzie ty tu kurwa widzisz, że ona się jakoś panoszy czy coś, bo za chuj nie wiem o co ci chodzi.
      Wielu osobom te opowiadanie się podoba więc zamknij swoją jadaczkę i się nie wypowiadaj, bo dziewczyna się przez ciebie załamuje. Ty nie musisz być jej czytelniczką do chuja pana. Także uszanuj zdanie czytelników Elii i wypierdalaj stąd w podskokach!
      Jeśli jesteś taka dobra, to pokaż swój "talent". Brak konta na google czy może brak odwagi?
      "taka jest moja opinia no ale powodzenia"? Chujowa jest ta twoja uwaga i w ogóle nie uzasadniona. Najpierw polecam nauczyć się pisać komentarze, w których będziesz potrafiła uzasadnić swoje zdanie, a nie takie głowa piszesz.
      Pierdolisz takie brednie, a nawet nie zdajesz sobie sprawy z przekazania tego opowiadania. Pewnie nie umiesz czytać "między wierszami", a tacy ludzie nie powinni w ogóle sięgać po literaturę.
      TAKŻE CHUJOWA TA TWOJA UWAGA!
      POWODZENIA CI ŻYCZĘ W DALSZYM ŻYCIU.

      Usuń