Źle
spałam tej nocy, totalnie. Myślę, że usnęłam koło trzeciej nad ranem. Cały czas
dręczyły mnie te „groźby”. I sobie tak pomyślałam, że nawet, jeśli te
dziewczyny chciałaby, żebym przestała się widywać z Harry’m, to uważam, że
byłoby to dla mnie naprawdę trudne. Przez te kilka dni widzimy się codziennie,
więc zaczynam uzależniać się od naszej znajomości. I od niego. Cholera! Nie,
nie prawda. Coraz częściej przyłapuje się na myśleniu o Harry’m, jego ubiorze i
innych nieistotnych rzeczach. To jest serio dziwne.
Nikt
mnie tym razem nie obudził. Sama wstałam o godzinie ósmej z łóżka. Jedynego
gościa, jakiego się dzisiaj z rana spodziewałam to była Lauren. Harry miał
przyjechać o jedenastej.
Postanowiłam
wziąć kąpiel. Nalałam wody do połowy wanny, dolałam płynu do kąpieli i
włączyłam muzykę.
Zabiłabym
za głos Demi Lovato. Mówię poważnie, operuje takim dźwiękiem, że dużo
doświadczonych piosenkarek się przy niej chowa, nie wspominając o mnie. Jestem
początkująca.
Zaczęłam
pod nosem nucić „Heart Attack” i pluskałam wodą.
Po
piętnastu minutach wody zrobiła się letnia. Wyszłam z wanny i owinęłam się,
białym puszystym ręcznikiem. Mokre włosy rozczesałam i przełożyłam na prawe
ramię.
Wyszłam
z łazienki i przeszłam boso, do kuchni, gdzie czekała moja kawa.
Nagle
usłyszałam zgrzyt w klamce. Lauren, pomyślałam. Usiadłam przy stoliku i
zaczęłam przeglądać „Cosmopolitan”, kiedy moim oczom ukazał się wysoki, dobrze
zbudowany brunet z kujonkami na nosie i z nieuporządkowanymi papierami w ręce.
-Jezu
Chryste! –zawołałam przestraszona i wstałam jak oparzona od stolika.
Przytrzymałam ręcznik przy piersiach, na wypadek gdyby spadł.
Chłopak
podniósł wzrok i spojrzał na mnie równie przestraszony. Zakrył oczy dłonią i
odwrócił się.
-Kim
ty jesteś?! –krzyknęłam zdenerwowana.
-Ja..
um –zająknął się. –Jestem Laszlo Veszta.
Odchrząknął.
Matko, jego akcent. Obrzydliwy.
-Jesteś
Rosjaninem? –spytałam, mrużąc oczy.
-Tak,
proszę pani –zdziwiła mnie jego potulność.
O
co tu do cholery chodzi? Czy ja jestem w ukrytej kamerze? A jeśli to jakiś
zboczeniec? Tak, Giselle. On się boi bardziej ciebie, niż ty jego.
Nagle
do pokoju weszła Lauren. Dzięki Bogu!
-Kto
to jest? –popatrzyłam na nią pytająco.
-Laszlo,
mój asystent –wyjaśniła krótko i weszła do kuchni. Wzięła do ręki jabłko i
obmyła je w zlewie.
-Mówisz
serio? –zaśmiałam się. –Po co ci asystent i co on tu robi?
-Musisz
go znać, kiedy będę zajęta, on być może ci pomoże –oznajmiła.
-Świetnie!
–mruknęłam pod nosem. –Jeśli będziesz widzieć się z Simonem to powiedz mu, że
piosenka jest gotowa. To znaczy tekst jest gotowy, melodię muszę dopracować.
-Dobrze
–kiwnęła głową. –Wychodzisz gdzieś?
-Owszem
–przytaknęłam.
-Tylko
nie mów, że z tym chłopakiem –jęknęła.
-Lauren!
–krzyknęłam idąc korytarzem do łazienki.
*
Kiedy
szliśmy korytarzem do windy mój nastrój nie poprawił się, ani trochę.
Świąteczne
zakupy i do tego w towarzystwie Harry’ego Styles’a, powinnam być wniebowzięta.
Niestety, nie byłam. Ciągle czułam się niepewnie wiedząc, że ktoś może nas
zobaczyć i kolejny artykuł o tym, czy spaliśmy, czy nie.
Poniekąd
byłam też zła, bo te dziewczyny wtrącały się w nasze życie prywatne. Nie sądzę,
żeby to była ich sprawa.
-Jesteś
smutna –stwierdził Harry, kiedy wyjechaliśmy windą na parter centrum
handlowego.
-Nie
jestem –zaprzeczyłam żywo.
-Och,
nie okłamuj mnie –stanął naprzeciwko mnie.
Moja
głowa podniosła się do góry, by spojrzeć w jego szmaragdowe oczy.
Był
sporo wyższy ode mnie. Wpatrywałam się w niego, zafascynowana. Ja muszę się
ogarnąć! On mnie nie kręci, w ogóle. Nawet
samej siebie nie potrafisz okłamać –odezwała się moja podświadomość.
A
co mam powiedzieć? Nie chcę wyjść na słabą, chociaż jestem. Powinnam sobie
łatwo z tym poradzić, ale niestety moja psychika jest za słaba.
-Nie
okłamuje, mam kiepski humor –westchnęłam. –To przez stres. No wiesz, święta i
te sprawy…
-Na
mnie to nie działa –nie dawał za wygraną.
Podniósł
swoją dużą dłonią mój podbródek. Nie! Nie rób tego!
Odwróciłam
głowę w prawo.
-Przestań,
bo ktoś zobaczy –wymsknęło mi się.
Cholera!
Nigdy nie potrafię trzymać języka za zębami i jak zwykle spieprzyłam.
-Aha!
–zawołał Harry. –Więc o to chodzi.
-Nie
mam ochoty o tym rozmawiać –starałam się ukrócić ten temat.
-Naczytałaś
się bzdur na nasz temat –bardziej stwierdził, niż zapytał.
Moje
oczy zwilgotniały, kiedy przed moimi oczami pojawiły się groźby ze strony jego
fanek.
Spuściłam
głowę i zamrugałam kilkakrotnie powiekami.
-Wiesz,
jak to jest, kiedy ktoś cię, nawet nie zna, a życzy ci śmierci? –spytałam
łamiącym się głosem.
-Uwierz
mi, wiem –Harry lekko się uśmiechnął. –Ale mam osoby, z którymi mogę o tym
pogadać, a ty masz mnie. Nie możesz się przejmować takimi głupotami, bo myślę,
że one ci i wyłącznie zazdroszczą. No wiesz.. Ja, taki ogier –próbował obrócić
to w żart.
Zaśmiałam
się przez łzy. Skromnie.
-Nie
czytaj tego więcej, obiecaj mi –poprosił. – I uśmiechnij się! Święta idą!
Idziemy kupić choinkę!
*
Staliśmy
dziesięć minut w „Duka” i sprzeczaliśmy się na temat wysokości choinki.
Chciałam, żeby była skromna i raczej mała, ale Harry upierał się przy dużej.
Miał tyle argumentów i nawet te niedorzeczne mnie przekonały.
Duża
choinka, setki dekoracji i lampki na balkon, w których się zakochałam.
Harry
zaniósł choinkę do samochodu, a ja weszłam do dużego sklepu spożywczego i w
oczy rzuciły mi się foremki do pierniczków.
Och,
upieczenie ich byłoby świetne! W sumie, czemu nie?
Kiedy
Harry wrócił wybierałam foremki.
-To
dzisiaj je zrobimy –uśmiechnęłam się do niego.
Wzięliśmy
wszystkiego potrzebne rzeczy i udaliśmy się do kasy.
Mieliśmy
dwie torby zakupów i w którymś momencie, Harry niespodziewanie złapał mnie za
rękę i splótł nasze palce razem.
Spojrzałam
niepewnie na niego, a on tylko uśmiechnął się. Jego dłoń była ciepła i
ogrzewała moja. Przyjemne spięcie przeszło między nami. Humor od razu mi się
poprawił i wtedy byłam pewna, że Harry tak na mnie działa. To było niesamowite!
Byłam
zadowolona z tego wyjścia, ponieważ nie dostrzegłam żadnych fotoreporterów i
mogliśmy w spokoju spędzić ten czas razem. Może, gdzieś się pojawili, ale nie
przeszkadzało mi to bardzo.
W
każdym razie byłam bardzo podekscytowana, że ten wieczór spędzimy razem. Miałam
zamiar upiec pierniczki i ubrać choinkę.
*
Po
godzinie jazdy byliśmy pod moim domem. Wzięliśmy zakupy i weszliśmy do środka.
Byłam
mega podekscytowana, czułam już ten świąteczny klimat.
-A
ja myślę, że tam będzie wyglądać lepiej –uparł się na prawy kąt.
-Nie
sprzeczaj się ze mną, bo dostaniesz bagietką! –zawołałam i po raz kolejny
wskazałam na miejsce.
Zaklął
pod nosem i postawił sztuczne drzewko.
Wyjęłam
z torebek pudełeczka, z bombkami i innymi ozdobami, po czym podeszłam do
choinki i zaczęłam ją przystrajać.
Sądzę,
że dobrze się bawiliśmy, a wnioskuję to po tym, że non stop się z czegoś
śmialiśmy. Harry był chyba jedynym chłopakiem, który potrafił mnie rozśmieszyć.
I ten śmiech nie był wymuszany, tylko szczery. Byłam pod wrażeniem jego
swobody. Miałam wrażenie, że jesteśmy starymi znajomymi z jednego bloku, a tak
naprawdę znamy się niecały miesiąc. Byłam bardzo szczęśliwa, że się poznaliśmy
i zyskałam w swoim otoczeniu kogoś takiego, jak Harry. Wiem, że mogłam na niego
liczyć i chciałam postrzegać go, jako przyjaciela, ale cholera nie wiem,
dlaczego nie mogłam? Coś mnie hamowało. Nie wiem, czy to wszystko przez jego
poczucie humoru, charakter, czy te oczy…
-Podaj
mi gwiazdkę –poprosiłam Harry’ego stając na krześle.
Chłopak
wykonał polecenie i podał mi ozdobę.
Musiałam
stanąć na palcach, na krześle, żeby włożyć ją na czubek, ale i tak byłam za
niska. Cholera, no!
-Nie!
–krzyknęłam, niemal od razu. –Poradzę sobie!
Zawsze
była taka tradycja, że ja zakładałam gwiazdkę na czubek, ale nasza choinka był
troszkę mniejsza, niż ta tutaj i to wszystko, dlatego.
Pochyliłam
się bardziej do przodu i stanęłam na palcach. Podniosłam wysoko rękę do góry i
w tamtym momencie zachwiałam się i spadłam z krzesła prosto w ramiona… Harry’ego.
Cóż za ironia!
Wybuchliśmy
śmiechem w tym samym momencie. Miał cudowny uśmiech i usta… Zamknij się! Nie
było tego! Muszę się opanować.
-Jesteś
niezdarna i uparta –mruknął uśmiechając się.
-Nie
jesteś pierwszą osobą, która mi o tym mówi –zaśmiałam się.
Harry
westchnął i spojrzał w moje oczy. Kontakt wzrokowy, o nie! Zaraz się
zarumienię, już czułam, jak policzki robią się ciepłe. Nie! On to robi
specjalnie, już drugi raz. Chcę mnie wprawić w zakłopotanie, ale nie dam się!
Wtedy
Harry przybliżył lekko swoją głowę w moją stronę. Jego usta wydawały się takie
apetyczne. Mimowolnie zmniejszyłam dystans między nami.
Było
tak blisko do pocałunku, tak, blisko, ale… Jak zwykle, coś musi przeszkodzić.
Tym razem to mój telefon.
Odchrząknęłam
nerwowo i stanęłam na nogi. Niezręcznie…
Podeszłam
do stołu i odebrałam połączenie od Perrie. Niech cię szlag, Edwards!
*
-Jestem
bardzo precyzyjna, jeśli chodzi o dekorowanie pierniczków –westchnęłam, robiąc
guziki ciastkowi.
-Mówisz
serio? A co to jest? –wskazał palcem na czekoladę, na rękach i brzuchu.
-Garnitur?
–uniosłam jedną brew, jakby to było oczywiste.
Harry
parsknął śmiechem i wrócił do dekorowanie gwiazdki.
Nagle
jego dłoń szybko zabrała mojego ciastka i powędrowała do jego buzi.
-Nie!
–zawołałam. –Harry, nie jedz go!
Przycisnęłam
chłopaka do blatu i spiorunowałam go wzrokiem, kiedy zauważyłam, że pożar moje „dziecko”.
Byłam
na niego zła. Bardzo się starałam i ciastek był idealny. Ubrany, jak do ślubu,
ale był cudowny, a ten kanibal, po prostu go pożarł. Potwór!
-To
było nie w porządku, ale przecież ty jesteś Harry Styles, grasz bez zasad! –zawołałam,
próbując, chociaż wyglądać na wściekłą, ale jego mina sama sprawiała, że
chciało mi się śmiać. I jak tu się przy nim uspokoić?
Odległość
między naszymi twarzami była niewielka. Jego oczy przeniosły się na moje usta i
nie wiedzieć, czemu ja zrobiłam to samo.
Chciałam
go pocałować. Ale nie byłam tego pewna, może znowu nam ktoś przeszkodzi. Jakiś
telefon, czy coś. Cokolwiek sprawi, że znowu będę się rumienić, jak szalona.
-Nie
pocałuję cię, Gigi –szepnął Harry, uśmiechając się zawadiacko. –Nie teraz, nie
chcę ryzykować, że ktoś nam przeszkodzi.
Elie:
Witam was, moje panie! Tęskniłyście? Przepraszam, że dodaje rozdział z takim
opóźnieniem, ale po prostu nie mogłam napisać nic konkretnego w tym rozdziale i
wyszło takie… Coś. Jestem załamana tym, co tu napisałam. Naprawdę, jestem tego
jak najbardziej świadoma. Po prostu wiem, że muszę tu coś dodać i nie jest to
idealne, ale naprawdę. Poprawiałam go z tysiące razy i nadal nie jestem
zadowolona, ale obiecałam sobie, że dzisiaj go dodam i tak robię.
Wiem,
że nie powala na kolana.
Całusy
; *
uuuu,czekam na ten pierwszy całus
OdpowiedzUsuńNIE POWALA NA KOLANA -.-
OdpowiedzUsuńElii, serio zacznij wierzyć w siebie! Co się z tobą dzieje? To jest cudowne, wiesz?
Boże, dlaczego oni się pocałowali, no?! Przecież mogło być tak pięknie *.* A potem seks na pralce, hhahah :D
Harry jest taki jshfljdsf *.* Te wszystkie jego gesty są takie omg! Kocham tego faceta *.*
Kocham ten rozdział, opowiadanie i Ciebie. Jesteś niesamowita, Elii i cholera nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
Kocham Cię <3
Pozdrawiam i życzę weny xx
ahhaha "-Nie pocałuję cię, Gigi –szepnął Harry, uśmiechając się zawadiacko. –Nie teraz, nie chcę ryzykować, że ktoś nam przeszkodzi." to mnie rozwaliło :)
OdpowiedzUsuńsuuuper rozdział tak jak zwykle Skarbie xx
dooo następnego <3
Arrrr!!!
OdpowiedzUsuńNie kończ mi w takim kurde momencie!
I przysięgam, że cię zabiję kobieto jeżeli jeszcze raz napiszesz, że rozdział nie powala!
Wiesz jak ja się wczułam?!
Myślałam, że tu nagle BUCH!! i całus
A tu kurde koniec
Umiesz trzymac w napięciu i zrac moją psychikę :P
No nic :P
Czekam na next z niecierpliwością
I zapraszam do sb, niedawno zaczęłam
Liczę na twoją opinię
http://someday-ff.blogspot.com/
P.xx
Awr, lubię ten rozdział, dużo fajnych momentów, z których nic nie wynikło, ale przyznam, że wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! Nie mogę doczekać się kolejnego. A Harry jest tutaj taki ghdogvjdfvg uh, chce takiego Harry'ego. Pozdrawiam! :) x
OdpowiedzUsuńNo nie przesadzaj, to jest genialne ;) Czekam na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńOemdżiiiii <3 kiedy next?
OdpowiedzUsuńszczerze? nic ciekawego.
OdpowiedzUsuńtypowe fanfiction o harrym czy innych chlopakach... a ty chcesz robic z siebie niewiadomo kogo
jakbys napisala cos oryginalnego i godnego uwagi to mysle ze wiecej osb by komentowalo ale to nie dla ciebie
taka jest moja opinia no ale powodzenia
HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHA NO KURWA ROZŚMIESZYŁAŚ MNIE W CHUJ! BRAWA DLA TEJ PANI!
UsuńTypowe fanfiction? Ostro, dobrze, że ty piszesz tak zajebiste opowiadania -.-
Niby Elii robi z siebie nie wiadomo kogo? Na początku radziłbym zerknąć do słownika. Kurwa, serio masz najebane we łbie, wiesz? Gdzie ty tu kurwa widzisz, że ona się jakoś panoszy czy coś, bo za chuj nie wiem o co ci chodzi.
Wielu osobom te opowiadanie się podoba więc zamknij swoją jadaczkę i się nie wypowiadaj, bo dziewczyna się przez ciebie załamuje. Ty nie musisz być jej czytelniczką do chuja pana. Także uszanuj zdanie czytelników Elii i wypierdalaj stąd w podskokach!
Jeśli jesteś taka dobra, to pokaż swój "talent". Brak konta na google czy może brak odwagi?
"taka jest moja opinia no ale powodzenia"? Chujowa jest ta twoja uwaga i w ogóle nie uzasadniona. Najpierw polecam nauczyć się pisać komentarze, w których będziesz potrafiła uzasadnić swoje zdanie, a nie takie głowa piszesz.
Pierdolisz takie brednie, a nawet nie zdajesz sobie sprawy z przekazania tego opowiadania. Pewnie nie umiesz czytać "między wierszami", a tacy ludzie nie powinni w ogóle sięgać po literaturę.
TAKŻE CHUJOWA TA TWOJA UWAGA!
POWODZENIA CI ŻYCZĘ W DALSZYM ŻYCIU.
GŁUPOTY*
Usuń