środa, 26 lutego 2014

That's not me. I literally don't know who I am? I get so lonely.




Styczeń upłynął bardzo szybko. Szybciej, niż mi się wydawało. Niestety (albo stety) trasa została zrealizowana. Sprzedaż biletów poszła bardzo szybko, a ja sama byłam bardzo podekscytowana tym, co się dzieje, a także trochę zagubiona.
Może zacznijmy od początku. Kim urodziła North, śliczną córeczką, którą miałam okazje przytulić tylko raz. Była zdrowa i to było najważniejsze.
Harry, kiedy dowiedział się, że jednak muszę wyjechać był zawiedziony, chociaż wiedziałam, że też cieszył się moim powodzeniem. Wiedziałam, co czuł, ponieważ po tym niesamowitym sylwestrze też nie chciałam się z nim rozstawać. Chłopcy mieli teraz wolne, więc Harry obiecał, że odwiedzi mnie w połowie miesiąca.
Z samego początku byłam bardzo podekscytowana tym, co się będzie działo przez ten miesiąc. Nie mogłam się, wręcz doczekać. Szkoda, że wtedy nie wiedziałam, jak bardzo, ten miesiąc okaże się okropny.
Cóż… Próby trwały w nieskończoność. W nocy nie było mowy o spaniu, w dzień tym bardziej. Na jedzenie też nie było czasu i zaczęło się koncertowanie na pusty żołądek. Stres i presja, którą wywoływały media i osoby z otoczenia były nie do zniesienia. Byłam, jak tykająca bomba, która nie znała daty ani godziny wybuchu. Wydzierałam się na wszystkich dookoła bez powodu.
Usypiałam na stojąco. Moim posiłkiem była mocna kawa i tabletki, które mnie lekko pobudzały. To był straszny czas, a przerwy między koncertami, kiedy mogłam się zrelaksować trwały 1-2 dni. Wtedy całe dnie i noce potrafiłam przespać i nikt nie mógł mnie obudzić.
Długo czekałam na dzień, w którym odwiedzi mnie Harry. Było to w Miami. Prawdziwa niespodzianka!
-Laszlo, gdzie jest Lauren? –zapytałam opierając się o stojak od mikrofonu. –Nie możemy bez niej zacząć?
Brunet poprawił swoje okulary i ze zdenerwowania zaczął bawić się guzikiem od koszuli.
Westchnęłam poirytowana.
-Jeśli zaraz się nie pojawi… -zaczęłam mamrotać pod nosem, kiedy ujrzałam, jak na salę wchodzi Harry.
Butelka wody wypadła mi z ręki, a ja rzuciłam się do biegu.
Zbiegłam ze sceny i zaczęłam biec między rzędami foteli wprost w ramiona bruneta. Chłopak zaśmiał się i przytulił mnie do siebie, okręcając wokół własnej osi.
Od razu humor mi się poprawił. To było cudowne uczucie mieć przy sobie kogoś bliskiego.
-Znajdziesz czas na lunch dla swojego chłopaka, bussywoman*? –spytał Harry unosząc figlarnie brwi. 
-Jakbym śmiała nie? –położyłam dłoń na klatce piersiowej i udałam zaskoczenie.
-Gigi, ale Lauren zaraz… -odezwał się cicho Laszlo, sprawdzając godzinę na telefonie.
-Spóźniła się –wtrąciłam grzecznie. –Będę za pół godziny, należy mi się chwila przerwy.
Laszlo mimo tego, że jest totalną ciotą czasami krył mnie, kiedy chciałam gdzieś wyjść sama albo w tym przypadku z Harry’m. Od razu dzwonił do mnie, kiedy w zasięgu jego  wzrok była Lauren i wymyślał gadkę-szmatkę, żeby ją zatrzymać. W tym przypadku było tak samo.
Niestety to był tylko jeden, kiedy Harry mnie odwiedził. I tak byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Przez ten czas mój nastrój zmieniał się kilka razy dziennie. Z początku tego nie dostrzegłam, ale później zaczęło się to robić uciążliwe.
Jednego dnia tak bardzo źle się czułam, że odwołaliśmy koncert. Został on przeniesiony na drugi dzień, więc trasa opóźniła się o dwa dni.
Wtedy prawie poniosłam klęskę. Urodziny Harry’ego były pierwszego, a dokładnie tego dnia kończyła się trasa. Koncert zaczynał się o szóstej po południu w Los Angeles. Byłam załamana tym, że nie dam rady się pojawić.
Poradziłam się Perrie. Wymyśliłyśmy pewien plan. Harry nie chciał żadnych urodzin, ale chłopcy przekonali go, że zrobią mu imprezę w jednym z klubów w LA. Pomyślałam, że jeśli się zepnę do przyjadę.
Ale nie mówiłam nic Harry’emu. Temat urodzin omijałam szerokim łukiem.
W międzyczasie kupiłam mu prezent. To było szalone, ponieważ robiłam to na telefon z Louis’em, który pomógł mi. Lou stwierdził, że buty Harry’ego są na skraju wytrzymałości, a do tego zawsze kupuje sobie takie same, więc podał mi numer buta, a ja kupiłam mu jego pierwsze sportowe buty. To było dosyć zabawne. Nigdy nie kupowałam męskich Air Maxów, ale uznajmy to za wyższą konieczność.
Perrie obiecała, że pojawi się na ostatnim koncercie, tak żeby ze mną pojechać do klubu. Z jednej strony było mi przykro, ponieważ Harry podłamał się tym, że mnie nie będzie, ale pocieszała mnie myśl, że jednak się tam pojawię.
-Kiedy ty ostatnio spałaś? –zapytała Perrie, spoglądając w moje odbicie w lustrze, kiedy charakteryzatorka prostowała moje włosy.
-Przedwczoraj –westchnęłam i zakryłam cienie pod oczami korektorem. 
-Jak ty się trzymasz? –zapytała zmartwiona. –To niezdrowe.
Odetchnęłam cicho, kiedy wstałam z krzesła. Pociągnęłam łyk Redbulla z puszki i przejrzałam się ostatni raz w lusterku.
Nagle zobaczyłam, że mój telefon dzwoni. To był Harry. Perrie zaśmiała się i kazała mi włączyć głośnomówiący.
-Witaj solenizancie! –powitałam go.
-Nic specjalnego, jeśli nie ma cię obok mnie –mruknął obojętnym tonem głosu.
Perrie zrobiła bezgłośne „Aww”.
-Wiesz, że gdybym mogła to już byłabym obok ciebie, Harry. Naprawdę cię przepraszam.
-W porządku, Gigi –usłyszałam jego ciche westchnięcie.
-Nie bój się, od prezentu się nie wymigasz –zaśmiałam się.




 *

Po koncercie od razu pożegnałam się z Lauren i razem z Perrie, czym prędzej pojechałyśmy do Londynu. Naprawdę miałyśmy mało czasu. Byłam bardzo zmęczona i głodna, ale nie miałyśmy na to czasu.
Nie miałam nastroju do imprezowania, wolałabym położyć się do łóżka i zasnąć przynajmniej na kilka dni. Natomiast nie chciałam zrobić Harry’emu przykrości, wiem, że i tak źle czuł się ze świadomością, iż mnie tam nie będzie. To by mi złamało serce, więc w pewien sposób byłam podekscytowana tym, co robimy. Już nie mogłam doczekać się, żeby zobaczyć jego twarz.
-Jezu, chyba musiałam przytyć! –zawołała Perrie. –Pomożesz?
Odwróciłam się od lusterka, by pomóc zapiąć jej sukienkę. Cóż… Ona wyglądała naprawdę seksownie. Miała na sobie czarną, krótką sukienkę z baskinką w talii. Włosy spięła wysoko w koka, a pojedyncze kosmyki pozostawiła po bokach.
Cieszyłam się w tamtym momencie, że była ze mną. I nie sądziłam, że zaprzyjaźnimy się na tyle, by spędzać ze sobą tak dużo czasu. Myślę, że większość osób, która by ją poznała zauroczyłaby się nią.
Obciągnęłam krótkie spodenki i poprawiłam rudego koloru marynarkę. Obie byłyśmy gotowe a pozostało nam jakieś pół godziny. 
Czułam się słabo i bałam się, że zarażę swoim humorem cale towarzystwo.
Podeszłam do łóżka, na którym leżała torebka i wyjęłam z niej fiolkę z tabletkami.
Perrie nie była świadkiem tego zdarzenia, ponieważ kończyła makijaż w łazience. Popiłam tabletkę wodą i szybko schowałam je do środka.
Nie mogłam tego zrozumieć, jak zmieniło się moje życie w ciągu tego miesiąca. Jak bardzo się zepsułam, ja i moje zdrowie. Nie przypuszczałam, że coś takiego w ogóle mogłoby mnie spotkać. Obiecałam sobie, że będę twarda i silna, ale to przewyższało moje możliwości. Łatwo mówić.
-Gotowa? –zapytała blondynka wychodząc z pomieszczenia.
Poprawiłam torbę w zgięciu łokcia i odwróciłam się do niej.
Nagle świat zaczął wirować, a ja automatycznie straciłam równowagę i opadłam na łóżka. Zamknęłam oczy, modląc się by to wszystko ustało. Zemdliło mnie.
-Giselle? Co się stało? –głos Perrie stał się cichszy, chociaż dziewczyna była blisko mnie. 
Pezz usiadła obok mnie i położyła swoją zimną dłoń na moim ramieniu.
-Mam zadzwo… 
-Przeszło –oznajmiłam i powoli otworzyłam oczy.
Faktycznie podłoga się nie ruszała i wszystko wydawało się być okej.
Uśmiechnęłam się do niej blado i powoli wstałam. Nogi miałam, jak z waty nie mówiąc o tym, jak bardzo się trzęsły.
Edwards z niepewnością w oczach przyjrzała mi się uważnie, po czym kiwnęła głową.


*

Coraz bardziej chciałam, żebyśmy w końcu dojechali pod klub, ale korki…
Miałyśmy spóźnienie gwarantowane. Eleanor dzwoniła do nas, co pięć minut pytając się, kiedy będziemy, bo wszyscy zaczynają się nudzić, a Harry coś podejrzewa. Zaczęłam panikować, zawsze mogło coś pójść nie tak.
Szybko się zdenerwowałam i zaczęłam ponaglać kierowcę. Po jakichś piętnastu minutach samochód zatrzymał się pod klubem.
Wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do środka. Było dużo osób, połowy nawet nie znałam. Bawili się na parkiecie w rytm szybkiej muzyki.
Było tam bardzo duszno, co sprawiło, że gorzej się poczułam. Naprawdę zastanawiałam się, co się ze mną dzieje. To z pewnością nie byłam ja.
Perrie, żeby mnie nie zgubić złapała za rękę, wtapiając się w tłum.
Dała znak Louisowi, którego ujrzała razem z resztą naszego towarzystwa w loży.
Brunet podszedł do Harry’ego i odwrócił go plecami do nas. Podałam mój prezent Pezz, a sama rozbiegłam się i rzuciłam na plecy Styles’a.
Na początku był zdezorientowany, ale kiedy mnie rozpoznał na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i zaskoczenie. 
-Co ty tu robisz? –zapytał skołowany, kiedy puściłam go.
-Surprise! –zawołałam uśmiechają się szeroko.
Chłopak objął mnie w talii i przyciągnął mocno do siebie, tak, że nasze klatki piersiowe się ze sobą niemal stykały.
Harry natychmiast przywarł swoimi wargami do moich, co wzbudziło zainteresowanie u naszych znajomych.
Bardzo tęskniłam za smakiem jego ust i jego zapachem. Wolałabym, żeby już nigdy mnie nie opuszczał, ani ja jego. Najlepiej, jakbyśmy się codziennie widywali. Wtedy byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
-To chyba najlepszy prezent urodzinowy, jaki dostałem –mruknął Harry, nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.
-Ej! –jęknęła zniesmaczona Gemma, którą dostrzegłam dopiero w tamtym momencie. –A zegarek ode mnie?



*

Siedziałam na kolanach Harry’ego trzymając w ręku drinka. Czułam, po raz kolejny w tym dniu, jak świat wiruje, ale tym razem zwaliłam to na ilość alkoholu, którą wypiłam.
Byłam dosyć pijana, żeby nie wiedzieć, jak się nazywam, ale nie przeszkadzało mi to. Mało, kto w naszym towarzystwie był trzeźwy. Wszyscy świętowaliśmy 20 urodziny Harry’ego, które z godziny na godzinę stawały się coraz lepsze i lepsze.
Zaliczyliśmy już podawanie kartki ustami i „prawdę i wyzwanie”.
Starałam się wyglądać, jak najlepiej, żeby nikt niczego nie podejrzewał, ale naprawdę czułam się źle. Miałam takie uczucie, jakby ktoś wyssał ze mnie ostatnie resztki życia, pozbawiając je jakiegokolwiek sensu. Cały czas pocieszałam się faktem, że skończyłam trasę i świętuje urodziny mojego chłopaka razem z nim. Wiem, że było ze mną źle i nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić.
Przestałam wsłuchiwać się w rozmowę między naszymi znajomymi i przeniosłam wzrok na Harry’ego.
Uśmiechał się do mnie szeroko, ukazując te swoje szalenie urocze dołeczki i hipnotyzował mnie szmaragdowymi oczami. Był mój i był dla mnie. 
Zbliżyłam swoje usta do jego ust, żeby złączyć je w szampańskim pocałunku.
Nie obchodziło mnie to, że byliśmy wśród ludzi, którzy na nas patrzyli. Miałam to szczerze w dupie, ponieważ w tamtym momencie liczyłam się tylko ja i on. Nikt inny.
-Ej no, bez przesady! –jęknęła Perrie, oparta o sofę. –Lecicie w ślinę, co chwilę, dajcie na wstrzymanie!
Język jej się mocno plątał i ledwo stała na nogach.
Gdzieś w głębi poczułam się tym urażona i powinnam nie robić z tego wielkiej afery, ale coś mną kierowało. Złość narastała z sekundy na sekundę i czułam, że się nie kontroluje.
Puściłam szklankę z drinkiem, która rozbiła się na podłodze i podeszłam do swojej przyjaciółki, po czym jednym zamachem trafiłam dłonią w jej policzek.


* bussywoman - wiecznie zapracowana kobieta 

Elie: Jestem. Pewnie niektórzy z was się cieszą, niektórzy nie, a inni mają to w dupie, ale jestem, ponieważ sądzę, że ta historia zasługuje na to, żeby ktoś ją przeczytał i ocenił. Nie wiem, czy Wam się będzie podobać to, co będzie działo się przez następnych kilka rozdziałów no, ale przekonamy się. Wiem, że było mało Harry'ego. Przepraszam! Obiecuje, że przez następne rozdziały będziecie miały go dosyć.
Przez następne kilka rozdziałów, zaczynając od następnego, zmienię perspektywę. Wszystko będzie opisywane z punktu widzenia Harry’ego, ponieważ uważam, że tak łatwiej będzie dostrzec pewne zmiany.
Nie chcę mówić, co się będzie działo, bo zdradzę wszystko. Mam nadzieję, że będzie to dla Was niespodzianka, dziewczyny!
A teraz powiedzcie mi coś na temat tego rozdziału… Jak wrażenia?

Całusy ; *

8 komentarzy:

  1. Strasznie się ciesze, że wróciłaś

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że jednak nie zostawiłaś bloga <3 Nie mogę się doczekać przeczytania kolejnego rozdziału. Ale martwię się o Gigi :(( Tylko błagam mimo tej i pewnie wielu innych rzeczy jakie zrobi niech Harry z nią nie zrywa albo przynajmniej nie bd nagle z Kendall ;/ No cóż mogę powiedzieć, że rozdział cuuudowny i pozostaje mi czekać na następny... Szkoda mi już i Harrego i Gigi <3333333333 Mam nadzieje, ze to jej zachowanie da sie jakoś wytłumaczyć np, przez te tabletki....

    Powodzenia przy pisaniu <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem cala happy z tego powodu ze wrocilas, jak ostatnim razem napisalas notke pozegnalna to sie zalamalam bez kitu ale tak bylo. rozdzial jest the best dostalam szoku tylko wtedy gdy giselle podeszla do perrie i ja zpoliczkowala moja mina byla nie do opisania

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszę się że wróciłaś! tak na rozpoczęcie kom. hmm rozdział... jest okeey :) tylko martwi mnie zachowanie Gigi... będzie się działo w następnym rozdziale! nie mogę się doczekać :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku muszę Ci powiedzieć, Elii, że masz przepiękny szablon *.* Zazdroszczę Ci go naprawdę, wiesz? :D
    Rozdział jest totalnie świetny i naprawdę cieszę się, że wróciłaś do pisania tej cudownej historii. Także, jestem z Ciebie dumna!
    Martwię się o Gigi i mam nadzieję, że doprowadzi się do porządku, bo jak będzie tak dalej, to może się to skończyć bardzo źle. Może Harry jej pomoże?
    Widzę, że Gigi ostro zareagowała na słowa Perrie. I oczywiście wiem dlaczego, hahaha :D Czuję się taka słeg bo wiem, a reszta nie :D Ja fejm, oczywiście ♥
    Jesteś cudowna Elii, pamiętaj o tym i nigdy nie trać wiary w siebie, okej? A teraz szykuj się na rozpoczęcie naszego opowiadania!
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy przeczytałam ,że odchodzisz byłam zawiedziona bo ten blog należy do tych ulubionych :) zazwyczaj po takiej notce od razu usuwam bloga z listy jednak tutaj coś kazało mi zostawić. Wchodziłam każdego dnia ,żeby sprawdzić czy wróciłaś i nagle JEST <3 Dziękuje :* Rozdział świetny, końcówka? Ups to sobie nagrabiłaś Gigi :( Kocham/Add

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział ;) Bardzo się cieszę, że wróciłaś :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Czulam ze wrocisz i rozdzial jest w deche
    dlaczego gigi uderzyla pezz?

    OdpowiedzUsuń