Skrzyp
łóżka wybudził mnie z głębokiego snu. Zamiast natychmiast otworzyć oczy i
spróbować zorientować się, gdzie jestem, ja myślami byłam wczoraj.
Ten
cholerny wieczór. Wszystko miało być dobrze. Mieliśmy pograć, popić, pobawić
się. Dlaczego w ogóle to zrobiłam? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Z
jednej strony czułam okropny wstyd za to, co zrobiłam i miałam dużą nadzieję,
że media, jak i cały świat się o tym nie dowiedzą. Ale z drugiej strony
broniłam siebie i swojej godności. Naprawdę, niektórym facetom odbija. Trzeba
być bezczelnym, żeby podejść do obcej dziewczyny i coś takiego powiedzieć
nawet, jeśli był pod wpływem alkoholu. Ja też byłam i co z tego mamy? Bolący
nadgarstek.
Zepsułam
wszystkim wieczór, czułam się winna i nie czułam. Byłam rozdarta między tymi
dwoma wątkami.
Otworzyłam
powoli oczy i usiadłam na łóżku. Harry był w kuchni. Nie czułam się najgorzej,
nie było żadnych skutków ubocznych, oprócz opuchniętego nadgarstka.
Zrzuciłam
ze swojego rozgrzanego ciała kołdrę i boso przeszłam do kuchni. Harry stał
tyłem w spodniach od dresu. Robił herbatę i przy unoszeniu czajnika zobaczyłam
jego napięte mięśnie.
Słyszał
mnie, ale się nie odezwał. Wyczułam napiętą atmosferę. Na pewno wszyscy są na
mnie źli.
Podeszłam
do niego od tyłu i oplotłam swoje dłonie wokół jego talii. Chłopak zignorował
moje zachowanie i nie przerwał swojej czynności.
-Przepraszam
–szepnęłam przysuwając policzek do jego nagich pleców.
Chłopak
westchnęła głośno i obrócił się przodem do mnie.
-Męczy
mnie tylko jedno pytanie –odezwał się nagle. –Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś po
prostu go zignorować albo, chociaż mi powiedzieć. Niepotrzebne zamieszanie.
-Wiem
–westchnęłam. –Ale nie mam zielonego pojęcia, co mną kierowało. Byłam zła i
wpadłam w furię, to nie byłam ja.
-Masz
rację, to nie byłaś ty –zgodził się i przyciągnął mnie do siebie. –Naprawdę
Gigi, od tej strony cię nie znałem. I boję się, co mi zrobisz, jeśli pójdzie
coś nie tak.
Oboje
zachichotaliśmy cicho.
-Nigdy
czegoś takiego nie zrobiłam –pokręciłam ze zrezygnowaniem głową.
Harry
uśmiechnął się do mnie, oblizując wargi, po czym ujął mój bolący nadgarstek, na
co cicho syknęłam.
-Wiesz,
co? –spytał oglądając go. –Gdyby mnie lub Niall’a tam nie było, to zabiłabyś
tego gościa.
Parsknęłam
śmiechem, kiedy Harry sięgnął po apteczkę nad zlewem.
*
Byliśmy
umówieni na śniadanie o jedenastej. Po szybkim prysznicu i przebraniu się z
pidżamy w zwykłe ciemne dżinsy, białą koronkową bluzkę i czarną, skórzaną
ramoneskę, byłam gotowa do zejścia.
Miałam
w planach przeprosić wszystkich za ten felerny wieczór i przy okazji
podziękować Niall’owi. Naprawdę powinnam zacząć się kontrolować.
Żyłam
cieniem nadziei, że nie są, aż tak źli, jak podejrzewałam. W każdym razie byłam
psychicznie na to przygotowana. Poza tym to ostatni dzień tego roku. Dzisiejszy
wieczór mieliśmy spędzić na Time Square i dobrze się bawić.
Nadal
był dla mnie niespodzianką, kto będzie tam występował, ale Harry zapewniał
mnie, że będzie mi się podobać i wierzyłam mu na słowo.
-Dobrze
się czujesz? Źle wyglądasz –stwierdził Harry, przeczesując swoje włosy przed
lustrem w łazience, tuż obok mnie.
Spojrzałam
na niego z politowaniem. Takich rzeczy nie mówi się dziewczynie, to na
przyszłość Styles.
-Nie
o to mi chodzi! –zawołał. –Po prostu jesteś trochę blada i masz takie smętne
oczy.
Przyjrzałam
się bliżej swojemu odbiciu. Może miał trochę racji? To pewnie przez tą noc. Po
prostu się nie wyspałam.
-Zła
noc –wzruszyłam ramionami i schowałam do kosmetyczki eyeliner, po czym wyszłam
z pomieszczenia.
Wzięłam
tylko do ręki portfel i telefon, a następnie założyłam czarne lity.
Harry
był gotowy chwilę potem, więc punktualnie stawiliśmy się w restauracji.
Przy
stole siedzieli już wszyscy, mimo tego, że się nie spóźniliśmy.
Przy
stole było cicho, co bardziej mnie zestresowało. Nie wiedziałam, jak powinnam
zacząć i, czy od razu ktoś na mnie nie nawrzeszczy albo po prostu mnie zignorują.
To by była najgorsza możliwość. Nie chciałam, żeby ten wyjazd skończył się tym,
iż będę zmuszona wrócić wcześniej do domu, a ostatnie, o czym marzę to spędzić
Sylwestra razem z Kendall.
Wzięłam
głęboki oddech, kiedy poczułam, jak dłoń Harry’ego ściska moją.
-Wiem,
że spieprzyłam Wam wieczór i naprawdę jest mi głupio z tego powodu. Nie mam
zielonego pojęcia, co we mnie wstąpiło. Normalnie się tak nie zachowuje, ale po
prostu byłam taka… -zaczęłam się tłumaczyć, wtem Perrie uciszyła mnie gestem
ręki.
-Gigi
na twoim miejscu zrobiłabym to samo. Może nie tak odważnie, jak ty, ale proszę
cię! Ten gość był ewidentnie jakimś obleśnym zboczeńcem i miał niezłego farta,
że go nie sprałaś! Uwierz mi też byłabym wściekła –spojrzała na mnie dużymi
oczami, kładąc rękę na sercu.
-Poza
tym jesteśmy z tobą, ponieważ nic tu nie jest twoją winą. Miałaś prawo być zła,
a zmieniłaś nudny wieczór na kręgielni w wielką sensację! –dodała Sophia.
-Ej!
–klepnęła ją po ramieniu Pezz.
Spojrzałam
po twarzach każdego. Nie malowała się na nich złość, czy obojętność. Każdy na
swój własny sposób, chciał mi przekazać, że to, co miało miejsce zeszłej nocy
nie sprawiło, że zmienili o mnie zdanie.
Kamień
spadł mi z serca. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, takiego obrotu
sprawy, ale byłam wdzięczna Bogu, że tak to się potoczyło.
-Obudziłaś
demona w mojej dziewczynie, Giselle –odezwał się Lou, obejmując speszoną
Eleanor ramieniem.
-Jeszcze
nigdy nie usłyszałem takiej wiązanki wyzwisk z ust El, to naprawdę niesamowite!
–stwierdził i pocałował ją w policzek.
Uśmiechnęłam
się do niego szeroko, kiedy poczułam, jak Harry obejmuje mnie ramieniem.
-A
mnie jak przekonasz? –wyszeptał mi uwodzicielsko do ucha.
*
Zostały
dwie godziny do ósmej, a po długim spacerze w Central Parku, miałam ochotę na
długą kąpiel albo godzinę drzemki. Niestety nie było na to czasu.
Liam
ogłosił, że tej nocy żadne z nas nie pójdzie spać, więc kiedy na Time Square
wybije północ udamy się do jakiegoś klubu. Nie miałam nic przeciwko, chciałam
trochę odreagować po tamtym wieczorze i miałam nadzieję, że tym razem wszystko
pójdzie po mojej myśli.
Postanowiłam
się ubrać skórzaną spódnicę i do tego bralet bez ramiączek w panterkę, a na ramiona
wiśniowego koloru marynarkę.
Na
razie, jednak pozostawałam tylko w czarnych rajstopach, spódniczce i czarnym
biustonoszu.
Harry’ego
bawił mój widok, latającej w tą i z powrotem do łazienki po jakieś pierdoły.
Wygodnie leżał na łóżku i z uśmiechem na twarzy przyglądał mi się na wpół
ubranej.
-Wyluzuj
–poczułam jego ręce oplatające moją talię. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął
delikatnie całować moją szyję.
-Harry
została mi godzina –wymruczałam z zamkniętymi oczami.
Jego
pocałunki był tak subtelne, że nie chciałam, aby przestawał.
Usiadł
na łóżku, usadawiając sobie mnie na kolanach.
Odwróciłam
głowę na tyle, blisko, że nasze usta niemal od razu się zetknęły. Harry wsunął
swój język do mojej buzi i zaczął gładzić moje podniebienie.
Pchnęłam
go delikatnie na łóżku, znajdując się nad nim. Wplotłam dłonie w morze jego
loków. Nie jedna dziewczyna dałaby się pociąć, żeby być na moim miejscu i
dotknąć jego włosów. Korzystałam z tej chwili.
Chłopak
błądził swoimi dłońmi po moich plecach, zahaczając, co chwilę o zapięcie
biustonosza.
Przygryzłam
stanowczo jego wargę, na co chłopak cicho jęknął. Nagle jego dłonie zjechały
niżej na moje biodra, a jego palce do zapięcia spódnicy.
Wiedziałam,
co może się za chwilę stać i nie byłam tego pewna.
Chyba
to nie był jeszcze ten czas. Potrzebowałam czasu, żeby to przemyśleć, wszystkie
„za” i „przeciw”.
Gwałtownie
oderwałam się od jego ust, na co chłopak zdziwiony popatrzył na mnie.
-Przepraszam
Harry, ja… Nie mogę –westchnęłam i zeszłam z niego.
Spojrzałam
na niego przelotnie i poszłam do łazienki, uprzednio zamykając za sobą drzwi.
Oparłam
się o ścianę i powoli po niej zjechałam.
To,
co kłębiło się w mojej głowie było nie do opisania. Z początku bałam się, że
pomyśli, iż jestem jakąś wariatką. Potem zaczęły pojawiać się czarne myśli, że
Harry mnie zostawi. Sama nie wiem, dlaczego tak pomyślałam. Przecież znam go
bardzo dobrze, nie byłby do czegoś takiego zdolny. Ale jednak była jakaś obawa,
która nie pozwalała mi wyjść z łazienki.
Skorzystałam
z tego, że wszystkie ciuchy znajdowały się na półce. Ubrałam je na siebie,
poprawiłam makijaż i spryskałam się perfumami. Byłam gotowa. Zostało jakieś
piętnaście minut. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki.
Harry
siedział na brzegu łóżka i rozmyślał nad czymś. Na pierwszy rzut oka nie
wróżyło to nic dobrego. Postanowiłam milczeć.
Schowałam
tamte ciuchy do walizki i sprawdziłam telefon, czy nikt nie dzwonił.
Harry
podszedł do mnie i wyrwał z telefon z rąk, po czym rzucił go na łóżku.
-Co
ty wyprawiasz?! –zawołałam i spojrzałam na niego zaskoczona.
-O
co chodzi? –zapytał cicho.
Wiedziałam,
że chodzi mu o to, co się zdarzyło jakieś pół godziny temu.
-Posłuchaj…
Ja po prostu nie jestem pewna, co do…
-Jesteś
dziewicą? –zapytał unosząc brwi.
-Co
w tym dziwnego? –zmrużyłam oczy i splotłam ręce na piersiach.
-Nic,
nic. Nie sądziłem, znaczy myślałem, że już ktoś… -podrapał się zakłopotany po
karku.
-No
cóż… -westchnęłam.
-Przepraszam,
nie wiedziałem –ujął moje dłonie. –Naprawdę Gigi, nie chcę naciskać i to jest zrozumiałe,
że się boisz. Nie ma w tym nic złego, po prostu nie wiedziałem…
-Teraz
już wiesz, nie było sprawy –odgarnęłam włosy z czoło i spojrzałam w jego oczy.
-Będę
czekał nawet, jeśli mam mieć czterdzieści lat –skwitował i kiwnął głową, żebym
się do niego przytuliła.
Uśmiech
mimowolnie wkradł się na moją twarz i wtuliłam się w jego rozgrzane ciało.
-Chcę
jeszcze poczekać –szepnęłam.
-Ile
tylko chcesz –pocałował mnie w czubek głowy.
*
Naprawdę
tłumy znajdowały się na Time Square. Staliśmy w miejscu trochę odseparowanym do
ścisku ludzi. Strefa VIP’owska miała swoje plusy i minusy. Najlepsze było to,
że wszyscy byliśmy razem i od kiedy tylko wyszliśmy z hotelu chłopakom zaczęło
odbijać. Najpierw zaczęli żartować z byle, czego, potem z samych siebie, a na
końcu z nas. Dokładnie z tego, że na dworze było
-5,
a każda z nas miała na sobie krótkie sukienki.
Posłałam
piorunujące spojrzenie Zayn’owi, który nie mógł złapać oddechu, ale do pionu
postawiła go, jego dziewczyna.
Mieli
trochę opóźnienia, zamiast o dwudziestej zaczęli grać pół godziny później.
Najpierw
na scenie pojawili się, co mnie ogromnie zaskoczyło Backstreet Boys.
Osobiście,
kiedy byłam młodsza uwielbiałam ich, ale najlepsze było to, że kiedy Niall ich
zobaczył mało się nie zapowietrzył.
Ruszałam
się w rytm ballady „I Want It That Way” opleciona ramieniem Harry’ego wokół
szyi.
Ten
wieczór od początku był wspaniały, a to dopiero początek. Co będzie w klubie?
Już nie zamierzałam pić. W Nowym Jorku, niektórzy mężczyźni są bezczelni, ale
nie sądziłam, że aż tak.
Chłopcy
na scenie zabawili niecałą godzinę, ale każde z nas dobrze się bawiło.
Żałowałam
trochę, że nie ma miejsca do siedzenia. Cały czas byliśmy na nogach, a w czasie
przerwy można by usiąść.
Staliśmy
w dziewiątkę na małym, okrągłym balkoniku dołączonym do budynku Empire State
Bulding.
Nagle
światła na scenie zapaliły się na biało.
-Szykuj
się –wyszeptał mi do ucha Harry.
Spojrzałam
na niego pytająco. Wróciłam wzrokiem na scenę. Nagle zza kulis wyłoniła się
postać mężczyzny. Wysoki, postawny w czarnych spodniach, białym T-shircie i
skórzanej kurtce.
Po
chwili uświadomiłam sobie, że to był Justin Timberlake i mało nie wyskoczyłam
ze skóry. Byłam w szoku! Byłam bliżej niego, niż na gali.
-Kilka
dni temu dzwonił do mnie mój kolega –odezwał się do mikrofonu. Miał taki
seksowny głos.
-Harry
Styles –kontynuował. –Chciał zrobić niespodziankę swojej dziewczynie właśnie w
ostatnią noc tego roku.
Mój
oddech stawał się coraz szybszy, a uśmiech coraz szerszy. Nie mogłam uwierzyć,
że to się dzieje, a on mówi w pewnym sensie do mnie. To był, jak sen na jawie.
Zakryłam
obiema dłońmi usta i przelotnie spojrzałam na bruneta, który uśmiechał się do
mnie.
-Wspólnie
postanowiliśmy stworzyć składankę kilku ulubionych piosenek Giselle, tak więc
specjalne piosenki, dla specjalnej dziewczyny –jego wzrok wylądował na mojej
osoby, a ja automatycznie poczułam, jak moje policzki płoną. –Szczęśliwego Nowego
Roku, Giselle!
Pojawiło
się głośne „uuu” ze strony naszych przyjaciół a tłumy zaczęły wiwatować, kiedy
wszyscy usłyszeli pierwsze dźwięki „Cry Me A River”.
Odwróciłam
się do Harry’ego i ze łzami w oczach oplotłam dłonie wokół jego szyi. To, co
zrobił było niesamowite i naprawdę nie spodziewałam się, że spotka mnie taka
przyjemność. Byłam w szoku, nie wiedziałam na początku, dlaczego to zrobił, ale
średnio mnie to obchodziło. Ty był najlepszy prezent, jaki mogłam sobie
wymarzyć, chociaż moje urodziny za dwa miesiące.
Otarłam
łzę wierzchem dłoni.
-Nikt
czegoś takiego, dla mnie nie zrobił, głupku! –pacnęłam go po ramieniu i znowu
się zaśmiałam.
To
wszystko było nierealne! Naprawdę ciągle w to nie wierzyłam.
Po
chwili rytm się zmienił i rozpoznałam melodię „Sexy Back”.
Ogólnie
całą mieszanką było jeszcze „What Goes Around”, „Summer Love”, „TKO” i, co
najlepsze, bo najbardziej mnie zaskoczyło, to był fragment piosenki *NSync „Bye
Bye Bye”.
Ja
i Perrie szalałyśmy, bo obie kochałyśmy tą piosenkę.
Kochałam
Harry’ego! Nie tylko, za to, co zrobił. Ogólnie za to, że jest przy mnie, że
się o mnie troszczy i sprawia, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną. To
wszystko… Byłam mu bardzo wdzięczna, ale ciągle nie dochodziło to do mnie. Nie
wiedziałam, że wie, jak bardzo kocham Justin’a. Tak, czy siak ten Sylwester
zostanie w mojej pamięci do końca życia.
-Kocham
cię –wyszeptałam i pocałowałam go prosto w usta, kiedy Timberlake zakończył
swój występ. –Dziękuje.
*
-Pięć,
cztery! –krzyczał tłum i odliczał razem z zegarem na telebimie.
Północ
wybijała za kilka sekund. Z kieliszkami szampana w rękach wołaliśmy.
-Szczęśliwego
Nowego Roku! –wydarła się Eleanor, co zwróciło naszą uwagę.
Kiedy
na nią spojrzeliśmy oszołomieni, ona tylko opróżniła zawartość swojego
kieliszka, jednym łykiem i głośno zawyła.
Zaczęliśmy
po kolei składać sobie życzenia.
Szczerze
mogę przyznać, że końcówka tego roku była najlepszą, jaką mogłam sobie
wymarzyć. Naprawdę. Cud, że poznałam Harry’ego, a z naszej przyjaźni, zrodziła
się miłość. I to, że gdybym nie postawiła na swoim, to Kendall byłaby na moim
miejscu. Zyskałam serdeczną przyjaciółkę, którą jest Perrie i chłopaków. To
wszystko powoli zaczęło się stawać moją codziennością. Byłam przyzwyczajona do
ich obecności, a zwłaszcza do obecności Harry’ego.
Nagle
poczułam, jak mój telefon wibruje. Na wyświetlaczu pojawiła się mama.
Przyłożyłam
telefon do ucha.
-Kim
przed chwilą urodziła! –krzyknęła do słuchawki.
Z
moich ust wydobył się głośny krzyk, a po chwili już każdy wiedział, że moja
siostra urodziła córkę.
Elie:
Cześć dziewczyny! Wróciłam! Jak się cieszę, że już wszystko jest po staremu i
mogę znowu dodawać rozdziału po swojemu. Przepraszam, że tak późno… Miałam
dodać go dzisiaj rano, ale ze względu na to, że mam dzisiaj urodziny i było u
mnie kilku znajomych, mam dopiero teraz czas.
Więc,
co sądzicie o nowym rozdziale? Podoba Wam się? Liczę na dużo komentarzy z
waszej strony, pokażcie mi, że potraficie!
Całusy
; *
Wszystkiego Najlepszego!
OdpowiedzUsuńRozdział cudooo *_*
Wszystkiego Najlepszego Skarbie! Ciesze się, że wróciłaś xx Mam nadzieję, że dostałaś to co chciałaś na urodziny i spełniły się Twoje najskrytsze marzenia.
OdpowiedzUsuńco do rozdziału... awww jak słodko.... nie domyśliłabym się takiego zwrotu akcji ;) ...
dooo następnego <3
Sto lat !!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :-*
To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów na tym, blogu. Jest naprawdę piękny. Harry jest taki słodki, że aż się klei haha :) x
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)x
Najleeepszy. Mam nadzieje na jakiś skandal z Kendall i Harry'm, al e taki przelotny ;) Łapcie mój blog : http://i-luv-the-way.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń