poniedziałek, 17 lutego 2014

Why are you crying?




Skrzyp łóżka wybudził mnie z głębokiego snu. Zamiast natychmiast otworzyć oczy i spróbować zorientować się, gdzie jestem, ja myślami byłam wczoraj.
Ten cholerny wieczór. Wszystko miało być dobrze. Mieliśmy pograć, popić, pobawić się. Dlaczego w ogóle to zrobiłam? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Z jednej strony czułam okropny wstyd za to, co zrobiłam i miałam dużą nadzieję, że media, jak i cały świat się o tym nie dowiedzą. Ale z drugiej strony broniłam siebie i swojej godności. Naprawdę, niektórym facetom odbija. Trzeba być bezczelnym, żeby podejść do obcej dziewczyny i coś takiego powiedzieć nawet, jeśli był pod wpływem alkoholu. Ja też byłam i co z tego mamy? Bolący nadgarstek.
Zepsułam wszystkim wieczór, czułam się winna i nie czułam. Byłam rozdarta między tymi dwoma wątkami.
Otworzyłam powoli oczy i usiadłam na łóżku. Harry był w kuchni. Nie czułam się najgorzej, nie było żadnych skutków ubocznych, oprócz opuchniętego nadgarstka.
Zrzuciłam ze swojego rozgrzanego ciała kołdrę i boso przeszłam do kuchni. Harry stał tyłem w spodniach od dresu. Robił herbatę i przy unoszeniu czajnika zobaczyłam jego napięte mięśnie.
Słyszał mnie, ale się nie odezwał. Wyczułam napiętą atmosferę. Na pewno wszyscy są na mnie źli.
Podeszłam do niego od tyłu i oplotłam swoje dłonie wokół jego talii. Chłopak zignorował moje zachowanie i nie przerwał swojej czynności.
-Przepraszam –szepnęłam przysuwając policzek do jego nagich pleców. 
Chłopak westchnęła głośno i obrócił się przodem do mnie.
-Męczy mnie tylko jedno pytanie –odezwał się nagle. –Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś po prostu go zignorować albo, chociaż mi powiedzieć. Niepotrzebne zamieszanie.
-Wiem –westchnęłam. –Ale nie mam zielonego pojęcia, co mną kierowało. Byłam zła i wpadłam w furię, to nie byłam ja.
-Masz rację, to nie byłaś ty –zgodził się i przyciągnął mnie do siebie. –Naprawdę Gigi, od tej strony cię nie znałem. I boję się, co mi zrobisz, jeśli pójdzie coś nie tak.
Oboje zachichotaliśmy cicho.
-Nigdy czegoś takiego nie zrobiłam –pokręciłam ze zrezygnowaniem głową.
Harry uśmiechnął się do mnie, oblizując wargi, po czym ujął mój bolący nadgarstek, na co cicho syknęłam.
-Wiesz, co? –spytał oglądając go. –Gdyby mnie lub Niall’a tam nie było, to zabiłabyś tego gościa. 
Parsknęłam śmiechem, kiedy Harry sięgnął po apteczkę nad zlewem.



*

Byliśmy umówieni na śniadanie o jedenastej. Po szybkim prysznicu i przebraniu się z pidżamy w zwykłe ciemne dżinsy, białą koronkową bluzkę i czarną, skórzaną ramoneskę, byłam gotowa do zejścia. 
Miałam w planach przeprosić wszystkich za ten felerny wieczór i przy okazji podziękować Niall’owi. Naprawdę powinnam zacząć się kontrolować.
Żyłam cieniem nadziei, że nie są, aż tak źli, jak podejrzewałam. W każdym razie byłam psychicznie na to przygotowana. Poza tym to ostatni dzień tego roku. Dzisiejszy wieczór mieliśmy spędzić na Time Square i dobrze się bawić.
Nadal był dla mnie niespodzianką, kto będzie tam występował, ale Harry zapewniał mnie, że będzie mi się podobać i wierzyłam mu na słowo.
-Dobrze się czujesz? Źle wyglądasz –stwierdził Harry, przeczesując swoje włosy przed lustrem w łazience, tuż obok mnie.
Spojrzałam na niego z politowaniem. Takich rzeczy nie mówi się dziewczynie, to na przyszłość Styles.
-Nie o to mi chodzi! –zawołał. –Po prostu jesteś trochę blada i masz takie smętne oczy.
Przyjrzałam się bliżej swojemu odbiciu. Może miał trochę racji? To pewnie przez tą noc. Po prostu się nie wyspałam.
-Zła noc –wzruszyłam ramionami i schowałam do kosmetyczki eyeliner, po czym wyszłam z pomieszczenia.
Wzięłam tylko do ręki portfel i telefon, a następnie założyłam czarne lity.
Harry był gotowy chwilę potem, więc punktualnie stawiliśmy się w restauracji.
Przy stole siedzieli już wszyscy, mimo tego, że się nie spóźniliśmy.
Przy stole było cicho, co bardziej mnie zestresowało. Nie wiedziałam, jak powinnam zacząć i, czy od razu ktoś na mnie nie nawrzeszczy albo po prostu mnie zignorują. To by była najgorsza możliwość. Nie chciałam, żeby ten wyjazd skończył się tym, iż będę zmuszona wrócić wcześniej do domu, a ostatnie, o czym marzę to spędzić Sylwestra razem z Kendall.
Wzięłam głęboki oddech, kiedy poczułam, jak dłoń Harry’ego ściska moją.
-Wiem, że spieprzyłam Wam wieczór i naprawdę jest mi głupio z tego powodu. Nie mam zielonego pojęcia, co we mnie wstąpiło. Normalnie się tak nie zachowuje, ale po prostu byłam taka… -zaczęłam się tłumaczyć, wtem Perrie uciszyła mnie gestem ręki.
-Gigi na twoim miejscu zrobiłabym to samo. Może nie tak odważnie, jak ty, ale proszę cię! Ten gość był ewidentnie jakimś obleśnym zboczeńcem i miał niezłego farta, że go nie sprałaś!  Uwierz mi też byłabym wściekła –spojrzała na mnie dużymi oczami, kładąc rękę na sercu.
-Poza tym jesteśmy z tobą, ponieważ nic tu nie jest twoją winą. Miałaś prawo być zła, a zmieniłaś nudny wieczór na kręgielni w wielką sensację! –dodała Sophia.
-Ej! –klepnęła ją po ramieniu Pezz.
Spojrzałam po twarzach każdego. Nie malowała się na nich złość, czy obojętność. Każdy na swój własny sposób, chciał mi przekazać, że to, co miało miejsce zeszłej nocy nie sprawiło, że zmienili o mnie zdanie.
Kamień spadł mi z serca. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, takiego obrotu sprawy, ale byłam wdzięczna Bogu, że tak to się potoczyło.
-Obudziłaś demona w mojej dziewczynie, Giselle –odezwał się Lou, obejmując speszoną Eleanor ramieniem.
Brunetka spuściła głowę, kiedy na jej policzki zaczęły wkradać się rumieńce.
-Jeszcze nigdy nie usłyszałem takiej wiązanki wyzwisk z ust El, to naprawdę niesamowite! –stwierdził i pocałował ją w policzek.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, kiedy poczułam, jak Harry obejmuje mnie ramieniem.
-A mnie jak przekonasz? –wyszeptał mi uwodzicielsko do ucha. 





*


Zostały dwie godziny do ósmej, a po długim spacerze w Central Parku, miałam ochotę na długą kąpiel albo godzinę drzemki. Niestety nie było na to czasu.
Liam ogłosił, że tej nocy żadne z nas nie pójdzie spać, więc kiedy na Time Square wybije północ udamy się do jakiegoś klubu. Nie miałam nic przeciwko, chciałam trochę odreagować po tamtym wieczorze i miałam nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli.
Postanowiłam się ubrać skórzaną spódnicę i do tego bralet bez ramiączek w panterkę, a na ramiona wiśniowego koloru marynarkę. 
Na razie, jednak pozostawałam tylko w czarnych rajstopach, spódniczce i czarnym biustonoszu.
Harry’ego bawił mój widok, latającej w tą i z powrotem do łazienki po jakieś pierdoły. Wygodnie leżał na łóżku i z uśmiechem na twarzy przyglądał mi się na wpół ubranej.
-Wyluzuj –poczułam jego ręce oplatające moją talię. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął delikatnie całować moją szyję.
-Harry została mi godzina –wymruczałam z zamkniętymi oczami.
Jego pocałunki był tak subtelne, że nie chciałam, aby przestawał.
Usiadł na łóżku, usadawiając sobie mnie na kolanach.
Odwróciłam głowę na tyle, blisko, że nasze usta niemal od razu się zetknęły. Harry wsunął swój język do mojej buzi i zaczął gładzić moje podniebienie.
Pchnęłam go delikatnie na łóżku, znajdując się nad nim. Wplotłam dłonie w morze jego loków. Nie jedna dziewczyna dałaby się pociąć, żeby być na moim miejscu i dotknąć jego włosów. Korzystałam z tej chwili.
Chłopak błądził swoimi dłońmi po moich plecach, zahaczając, co chwilę o zapięcie biustonosza.
Przygryzłam stanowczo jego wargę, na co chłopak cicho jęknął. Nagle jego dłonie zjechały niżej na moje biodra, a jego palce do zapięcia spódnicy.
Wiedziałam, co może się za chwilę stać i nie byłam tego pewna.
Chyba to nie był jeszcze ten czas. Potrzebowałam czasu, żeby to przemyśleć, wszystkie „za” i „przeciw”. 
Gwałtownie oderwałam się od jego ust, na co chłopak zdziwiony popatrzył na mnie.
-Przepraszam Harry, ja… Nie mogę –westchnęłam i zeszłam z niego.
Spojrzałam na niego przelotnie i poszłam do łazienki, uprzednio zamykając za sobą drzwi.
Oparłam się o ścianę i powoli po niej zjechałam.
To, co kłębiło się w mojej głowie było nie do opisania. Z początku bałam się, że pomyśli, iż jestem jakąś wariatką. Potem zaczęły pojawiać się czarne myśli, że Harry mnie zostawi. Sama nie wiem, dlaczego tak pomyślałam. Przecież znam go bardzo dobrze, nie byłby do czegoś takiego zdolny. Ale jednak była jakaś obawa, która nie pozwalała mi wyjść z łazienki.
Skorzystałam z tego, że wszystkie ciuchy znajdowały się na półce. Ubrałam je na siebie, poprawiłam makijaż i spryskałam się perfumami. Byłam gotowa. Zostało jakieś piętnaście minut. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki.
Harry siedział na brzegu łóżka i rozmyślał nad czymś. Na pierwszy rzut oka nie wróżyło to nic dobrego. Postanowiłam milczeć.
Schowałam tamte ciuchy do walizki i sprawdziłam telefon, czy nikt nie dzwonił.
Harry podszedł do mnie i wyrwał z telefon z rąk, po czym rzucił go na łóżku.
-Co ty wyprawiasz?! –zawołałam i spojrzałam na niego zaskoczona.
-O co chodzi? –zapytał cicho.
Wiedziałam, że chodzi mu o to, co się zdarzyło jakieś pół godziny temu.
Przeczesałam dłonią włosy i zastanowiłam się nad odpowiedzią.
-Posłuchaj… Ja po prostu nie jestem pewna, co do…
-Jesteś dziewicą? –zapytał unosząc brwi.
-Co w tym dziwnego? –zmrużyłam oczy i splotłam ręce na piersiach.
-Nic, nic. Nie sądziłem, znaczy myślałem, że już ktoś… -podrapał się zakłopotany po karku.
-No cóż… -westchnęłam.
-Przepraszam, nie wiedziałem –ujął moje dłonie. –Naprawdę Gigi, nie chcę naciskać i to jest zrozumiałe, że się boisz. Nie ma w tym nic złego, po prostu nie wiedziałem…
-Teraz już wiesz, nie było sprawy –odgarnęłam włosy z czoło i spojrzałam w jego oczy.
-Będę czekał nawet, jeśli mam mieć czterdzieści lat –skwitował i kiwnął głową, żebym się do niego przytuliła. 
Uśmiech mimowolnie wkradł się na moją twarz i wtuliłam się w jego rozgrzane ciało.
-Chcę jeszcze poczekać –szepnęłam.
-Ile tylko chcesz –pocałował mnie w czubek głowy.


*

Naprawdę tłumy znajdowały się na Time Square. Staliśmy w miejscu trochę odseparowanym do ścisku ludzi. Strefa VIP’owska miała swoje plusy i minusy. Najlepsze było to, że wszyscy byliśmy razem i od kiedy tylko wyszliśmy z hotelu chłopakom zaczęło odbijać. Najpierw zaczęli żartować z byle, czego, potem z samych siebie, a na końcu z nas. Dokładnie z tego, że na dworze było
-5, a każda z nas miała na sobie krótkie sukienki.
Posłałam piorunujące spojrzenie Zayn’owi, który nie mógł złapać oddechu, ale do pionu postawiła go, jego dziewczyna.
Mieli trochę opóźnienia, zamiast o dwudziestej zaczęli grać pół godziny później.
Najpierw na scenie pojawili się, co mnie ogromnie zaskoczyło Backstreet Boys.
Osobiście, kiedy byłam młodsza uwielbiałam ich, ale najlepsze było to, że kiedy Niall ich zobaczył mało się nie zapowietrzył.
Ruszałam się w rytm ballady „I Want It That Way” opleciona ramieniem Harry’ego wokół szyi.
Ten wieczór od początku był wspaniały, a to dopiero początek. Co będzie w klubie? Już nie zamierzałam pić. W Nowym Jorku, niektórzy mężczyźni są bezczelni, ale nie sądziłam, że aż tak.
Chłopcy na scenie zabawili niecałą godzinę, ale każde z nas dobrze się bawiło.
Żałowałam trochę, że nie ma miejsca do siedzenia. Cały czas byliśmy na nogach, a w czasie przerwy można by usiąść.
Staliśmy w dziewiątkę na małym, okrągłym balkoniku dołączonym do budynku Empire State Bulding.
Nagle światła na scenie zapaliły się na biało.
-Szykuj się –wyszeptał mi do ucha Harry.
Spojrzałam na niego pytająco. Wróciłam wzrokiem na scenę. Nagle zza kulis wyłoniła się postać mężczyzny. Wysoki, postawny w czarnych spodniach, białym T-shircie i skórzanej kurtce.
Po chwili uświadomiłam sobie, że to był Justin Timberlake i mało nie wyskoczyłam ze skóry. Byłam w szoku! Byłam bliżej niego, niż na gali.
-Kilka dni temu dzwonił do mnie mój kolega –odezwał się do mikrofonu. Miał taki seksowny głos.
-Harry Styles –kontynuował. –Chciał zrobić niespodziankę swojej dziewczynie właśnie w ostatnią noc tego roku.
Mój oddech stawał się coraz szybszy, a uśmiech coraz szerszy. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje, a on mówi w pewnym sensie do mnie. To był, jak sen na jawie.
Zakryłam obiema dłońmi usta i przelotnie spojrzałam na bruneta, który uśmiechał się do mnie.
-Wspólnie postanowiliśmy stworzyć składankę kilku ulubionych piosenek Giselle, tak więc specjalne piosenki, dla specjalnej dziewczyny –jego wzrok wylądował na mojej osoby, a ja automatycznie poczułam, jak moje policzki płoną. –Szczęśliwego Nowego Roku, Giselle!
Pojawiło się głośne „uuu” ze strony naszych przyjaciół a tłumy zaczęły wiwatować, kiedy wszyscy usłyszeli pierwsze dźwięki „Cry Me A River”.
Odwróciłam się do Harry’ego i ze łzami w oczach oplotłam dłonie wokół jego szyi. To, co zrobił było niesamowite i naprawdę nie spodziewałam się, że spotka mnie taka przyjemność. Byłam w szoku, nie wiedziałam na początku, dlaczego to zrobił, ale średnio mnie to obchodziło. Ty był najlepszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć, chociaż moje urodziny za dwa miesiące.
-Dlaczego płaczesz? –zapytał, śmiejąc się lekko.
Otarłam łzę wierzchem dłoni.
-Nikt czegoś takiego, dla mnie nie zrobił, głupku! –pacnęłam go po ramieniu i znowu się zaśmiałam. 
To wszystko było nierealne! Naprawdę ciągle w to nie wierzyłam.
Po chwili rytm się zmienił i rozpoznałam melodię „Sexy Back”.
Ogólnie całą mieszanką było jeszcze „What Goes Around”, „Summer Love”, „TKO” i, co najlepsze, bo najbardziej mnie zaskoczyło, to był fragment piosenki *NSync „Bye Bye Bye”.
Ja i Perrie szalałyśmy, bo obie kochałyśmy tą piosenkę.
Kochałam Harry’ego! Nie tylko, za to, co zrobił. Ogólnie za to, że jest przy mnie, że się o mnie troszczy i sprawia, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną. To wszystko… Byłam mu bardzo wdzięczna, ale ciągle nie dochodziło to do mnie. Nie wiedziałam, że wie, jak bardzo kocham Justin’a. Tak, czy siak ten Sylwester zostanie w mojej pamięci do końca życia.
-Kocham cię –wyszeptałam i pocałowałam go prosto w usta, kiedy Timberlake zakończył swój występ. –Dziękuje. 


*

-Pięć, cztery! –krzyczał tłum i odliczał razem z zegarem na telebimie.
Północ wybijała za kilka sekund. Z kieliszkami szampana w rękach wołaliśmy.
-Szczęśliwego Nowego Roku! –wydarła się Eleanor, co zwróciło naszą uwagę.
Kiedy na nią spojrzeliśmy oszołomieni, ona tylko opróżniła zawartość swojego kieliszka, jednym łykiem i głośno zawyła.
Zaczęliśmy po kolei składać sobie życzenia.
Szczerze mogę przyznać, że końcówka tego roku była najlepszą, jaką mogłam sobie wymarzyć. Naprawdę. Cud, że poznałam Harry’ego, a z naszej przyjaźni, zrodziła się miłość. I to, że gdybym nie postawiła na swoim, to Kendall byłaby na moim miejscu. Zyskałam serdeczną przyjaciółkę, którą jest Perrie i chłopaków. To wszystko powoli zaczęło się stawać moją codziennością. Byłam przyzwyczajona do ich obecności, a zwłaszcza do obecności Harry’ego.
Nagle poczułam, jak mój telefon wibruje. Na wyświetlaczu pojawiła się mama.
Przyłożyłam telefon do ucha.
-Kim przed chwilą urodziła! –krzyknęła do słuchawki.
Z moich ust wydobył się głośny krzyk, a po chwili już każdy wiedział, że moja siostra urodziła córkę.


Elie: Cześć dziewczyny! Wróciłam! Jak się cieszę, że już wszystko jest po staremu i mogę znowu dodawać rozdziału po swojemu. Przepraszam, że tak późno… Miałam dodać go dzisiaj rano, ale ze względu na to, że mam dzisiaj urodziny i było u mnie kilku znajomych, mam dopiero teraz czas.
Więc, co sądzicie o nowym rozdziale? Podoba Wam się? Liczę na dużo komentarzy z waszej strony, pokażcie mi, że potraficie!
Całusy ; *


5 komentarzy:

  1. Wszystkiego Najlepszego!
    Rozdział cudooo *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego Najlepszego Skarbie! Ciesze się, że wróciłaś xx Mam nadzieję, że dostałaś to co chciałaś na urodziny i spełniły się Twoje najskrytsze marzenia.
    co do rozdziału... awww jak słodko.... nie domyśliłabym się takiego zwrotu akcji ;) ...
    dooo następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Sto lat !!!
    Super rozdział :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów na tym, blogu. Jest naprawdę piękny. Harry jest taki słodki, że aż się klei haha :) x
    Pozdrowienia :)x

    OdpowiedzUsuń
  5. Najleeepszy. Mam nadzieje na jakiś skandal z Kendall i Harry'm, al e taki przelotny ;) Łapcie mój blog : http://i-luv-the-way.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń