środa, 18 grudnia 2013

Come here and warm me.


-Giselle –poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię.
Leniwie otworzyłam oczy, po czym zamrugałam kilkakrotnie, żeby złapać ostrość.
Nade mną pochylał się Harry, trzymający w dłoni kubek z kawą.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, na kanapie. Tak, zasnęliśmy w studiu i tak, byłam cholernie niewyspana. A jak to się stało? Nie miałam siły wracać z powrotem do hotelu, a nie miałam tu samochodu. Gdybym wyszła razem z Harrym, pewnie by nas złapali i wolałam nie ryzykować. Styles zaoferował, że zostanie ze mną i w ten sposób zasnęliśmy na kanapie w studiu.
Było bardzo zabawnie, bo kiedy położyliśmy się i zgasiliśmy światło, nagle ode chciało nam się spać i zaczęliśmy opowiadać sobie historie z dzieciństwa i nieźle się ubawiłam, kiedy Harry opowiadał o tym, jak zszywka wbiła mu się w jego przystojniaka.
-Nie śmiej się, to było bolesne! –skarcił mnie. 
-Tylko ty mogłeś to zrobić –parsknęłam, kolejną salwą śmiechu. –Jak można być takim cymbałem?
-Posłuchaj, pierwszy raz się upiłem i nie myślałem racjonalnie –usprawiedliwiał się. –Cóż… Założę się, że ty też masz ciekawe przeżycie z razu, kiedy pierwszy raz się upiłaś.
-To było rok temu i nie prawda –zaczęłam się wykręcać.
I jednak się ugięłam i opowiedziałam mu o tym, jak po grze w butelce nawalona wybiegłam tylko w stringach na ulicę.
To było strasznie upokarzające i nie mogłam uwierzyć, że mu o tym powiedziałam.
On również się ze mnie śmiał, więc byliśmy kwita.
Na to wspomnienie zaśmiałam się pod nosem i wróciłam do rzeczywistości.
Harry podał mi kawę i usiadł obok.
-Idziemy coś zjeść? –spytał. –Na dole jest mała restauracja.
Kiwnęłam głową przyglądając się jego pociągłej twarzy.
Był piękny… Ale czy mogłam go tak nazywać? Mężczyzna powinien być przystojny, nie piękny. Ale dla mnie był piękny. Miał wyraźne rysy twarzy, pełne malinowe usta i niesamowicie żywe oczy, z których mogłam odczytać jego każde emocje. Kryło się w nich szczęście, radość, może zakłopotanie?
Różne odczucia, których ja również nie mogłam rozszyfrować, ale wiedziałam, że były.
Zeszliśmy na dół i ruszyliśmy korytarzem wzdłuż. Na końcu znajdowało się wejście, a w środku całkiem sporo ludzi. Znaleźliśmy wolny stolik.
Wystrój był w ciemnych kolorach. Drewno na podłodze, krzesło i stoły z drewna. Ale dekoracje sprawiały, że czuło się w środku przytulnie i przyjemnie.
-Jak się czujesz w Londynie? –spytał upijając łyk kawy.
-Do dupy –westchnęłam, przewracając oczami.
-Dlaczego? –zaśmiał się, przeglądając kartę.
Podążyłam za jego czynem i zrobiłam to samo.
-Jestem tu sama, nie znam nikogo. Trudno mi –mruknęłam przeglądając dział sałatek.
-Znasz mnie –uśmiechnął się.
-To prawda, ale chyba nie zamierzasz mnie spędzać ze mną dwudziestu czterech godzin na dobę, nie? –uniosłam brew, znad menu.
-Gdybym mógł, to bym spróbował –roześmiał się. –Jesteś otwarta na nowe znajomości?
Zamknął kartę i odłożył ją na brzeg stolika.
Kiwnęłam głową, marszcząc brwi. Co on kombinował?
-Znam pewną dziewczynę, z którą mogłabyś się dogadać i jeśli masz dziś wieczorem czas, to mogłybyście wyskoczyć na imprezę –wyjaśnił.
To był totalny absurd!
-Harry, czy ty się słyszysz? Mówisz mi tu o obcej lasce, która na dodatek mnie nie zna.
-Uwierz mi, że bardzo by chciała cię poznać. Kojarzysz Perrie Edwards? –spytał.
Nie wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć. Bo czy jeśli nie odpowiedziałabym, że jej nie znam, uraziłabym go? A jeśli powiedziałabym, że znam to bym skłamała. Cholera jasna!
Pokręciłam niepewnie głową.
-W takim razie będzie okazja –klasnął w dłonie. –Polubicie się. Bądź wieczorem gotowa, przyjadę po ciebie.




*


Zastanawiałam się, co włożyć… Stałam w krótkim ręczniku owiniętym wokół swojego ciała, przed łóżkiem i przyglądałam się dwóm zestawom ciuchów na wieczór. W końcu postawiłam na krótkie czarne spodenki i białą koszulę z długim rękawem. Zostało jedno pytanie. Jak mam w tym wyjść, skoro na dworze jest -5? Cholera, ta pogoda mnie dobija. Poświęcę się. Wejdziemy szybko do samochodu i z samochodu do klubu.
Byłam zdenerwowana. Bałam się, jak zareaguje na mnie Perrie i w ogóle, skąd on ją znał? I czy ktoś jeszcze tam będzie? Nic nie wiedziałam. W każdym razie miałam nadzieję, że ten wieczór będzie udany, liczyłam na to.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zgarnęłam włosy na prawe ramię i zapominając, że nadal jestem w ręczniku, otworzyłam drzwi.
Mało mi szczęka nie opadła. Wyglądał nieziemsko! Tak seksownie, jak jeszcze żaden facet w moim życiu. Żaden, którego poznałam.
Był ubrany czarne spodnie i koszulę, a także marynarkę. Na szyi miał zawieszony luźno szalik i włosy zaczesane do tyłu. Nie mogłam oderwać wzroku. Zupełnie zapomniałam o tym, że jestem prawie naga i stoję w progu apartamentu.
-Wow –wydusił z siebie, lustrując mnie wzrokiem.
Zarumieniłam się pod jego wzrokiem.
-Wejdź, muszę się tylko ubrać i jestem gotowa –oznajmiłam i zabrałam ciuchy z łóżka, po czym wpadłam do łazienki.
Szybko ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy, przeczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Wyszukałam jeszcze, beżowe szpilki na platformie i mój strój był gotowy.
-Zamarzniesz, wiesz? –uśmiechnął się do mnie.
-Wolisz chodzić przy boku z jakąś wieśniarą, czy zadbaną osiemnastolatką? –zmierzyłam go wzrokiem.
-Tak, czy tak jesteś piękna –wzruszył ramionami.
Już nic nie rozumiałam. Komplementował mnie, tak często i tak wiarygodnie, że nie wiedziałam, co to może w końcu znaczyć? W każdym razie, miło było mi to słyszeć.
Schowałam do torebki dowód, telefon i inne potrzebne rzeczy, po kopertówki i ostatni raz się przejrzałam się w lustrze. Uważałam, że wyglądam odpowiednio, jak na imprezę. Czułam się ładna. Nie chodzi o to, że mam zawyżoną samoocenę, czy jestem powierzchowna, znałam swoją wartość.
Zjechaliśmy windą na parter i wyszliśmy przed hotel.
Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam grupkę mężczyzn, za obiektami aparatów.
Przysłoniłam sobie lekko twarz włosami. Harry pogorszył sytuacje, kiedy położył dłoń na mojej talii i poprowadził do samochodu.
Stał trochę dalej, przynajmniej na tyle, żeby reporterzy się odpieprzyli.
Byłam trochę zdenerwowana, bo wiedziałam, co będzie mnie czekać już jutro, z samego rana.
Otworzyłam drzwi od strony pasażera i spojrzałam nad auto. Widok był niesamowity.
-Ekhm… Giselle? –obok mnie pojawił się Harry.
-Tak? –odwróciłam głowę w jego stronę.
-Tu jest miejsce kierowcy –zauważył, powstrzymując uśmiech.
Spojrzałam na siedzenie. Kierownica…
-Ugh… Nie znoszę tego kraju! –warknęłam pod nosem i obeszłam samochód dookoła.
Było mi strasznie zimno, to był zły pomysł się tak ubierać. W tamtym momencie sympatia do Londynu, spadła do minimum. Nagram płytę i spieprzam do LA.
Wsiadłam do samochodu, kiedy Harry odpalił silnik.
-No i co się cieszysz? –spoglądnęłam na niego, wkurzona.
-Ja? Ja nic nie robię –usprawiedliwiał się.
Spojrzałam na jego ściśnięte mięśnie na jego twarzy. Mało nie pękł ze śmiechu, a to wcale nie było zabawne. Po prostu się pomyliłam, to źle? Nie wytrzymam z nim.
Po dziesięciu minutach, znaleźliśmy się w centrum Londynu przed jednym z najbardziej ekskluzywnych klubów w tym mieście.
Przed wejściem stało dwóch, napakowanych ochroniarzy. Kolejka była niewielka. To było dla mnie zaskoczeniem, bo sądziłam, że skoro to jest znany klub, to będą tłumy, ale po chwili uświadomiłam sobie, że na pewno wielu osób tu nie wpuszczają i niektórzy rezygnują. To było błędne. Na ścianie wysiała tabliczka VIP. Jestem tumanem.
Pokazaliśmy dowody i weszliśmy do środka.  
Korytarzykiem, weszliśmy na zatłoczoną salę. Ludzie bawili się na sali, tańcząc lub ocierając się o siebie. Całowali się oparci o ściany albo inne różne rzeczy. Loże rozłożone było na wprost, na całą długość do sceny. Po prawej znajdował się duży bar.
Nagle jakiś blondyn pomachał, najwyraźniej, do Harry’ego. To nie była Perrie. Ona nie jest facetem, prawda? Dostrzegłam tam jeszcze kilka innych osób.
-Kto tam jeszcze jest? –spytałam, przyciągając do siebie Harry’ego, za jego rękaw.
-Niall, Louis, Zayn, Liam i Perrie –odpowiedział, wychylając się.
-Co?! –wrzasnęłam.
-Nie denerwuj się –uspokoił mnie. –Chyba się nie cykasz? Będzie fajnie Gigi, wyluzuj!
Popchnął mnie zachęcająco w tłum. Przeszliśmy między tłumami ludzi wprost do loży, w której siedzieli jego znajomi.
Teraz miałam pełny wgląd na wszystkich członków One Direction.
Blondyn, który wcześniej machał do Stylesa, włosy miał postawione do góry, na twarzy gościł szeroki uśmiech, a oczy świeciły mu się w świetle reflektorów.
Obok niego siedział brunet, z lekkim zarostem i wielkimi brązowymi oczami. Miał na szyi charakterystyczne znamię. Naprzeciwko mnie siedział Mulat, o kruczoczarnych włosach i czekoladowych oczach. W objęciach trzymał drobną blondynkę, o jasnych tlenionych włosach i niebieskich oczach.
No i jako ostatni po mojej lewej siedział brunet z lazurowymi oczami, szczeniackim uśmiechem i spodniach z podwiniętymi nogawkami.
-To jest Giselle –przedstawił mnie Harry.
Każdy uśmiechnął się do mnie, machając. Nie powiem, byli cholernie przystojni. Każdy z nich.
-Cześć Wam! -uśmiechnęłam się do nich. 
-Chodź, usiądź obok mnie –poklepał miejsce obok siebie, blondyn. –Liam nie bądź chamski, posuń swoją wielką dupę, żeby ta ślicznotka usiadła obok mnie.
Szturchnął Liama, w bok.
-Niall, nie popisuj się –skarcił go kolega. –Myślę, że ona prędzej poszła do łóżka z Perrie, niż z tobą do kina.
Wszyscy zaczęli się śmiać, nawet ja i Perrie, choć byłyśmy ofiarami żartu.
-A ja myślę, że powinniście się zamknąć, bo psujecie wieczór –odezwał się chłopak siedzący obok Harry’ego. Prawdopodobnie to był Louis.
Czyli chłopak Perrie to Zayn. Okej, czaję.
Po chwili barman przyniósł każdemu po kolorowym drinku.
Rozmowa trwała w najlepsze. Nie sądziłam, że tak szybko i łatwo znajdę z nimi wspólny język i uda mi się nawiązać kontakt. Chłopcy byli naprawdę sympatyczni, ale to z Perrie złapałam jakąś więź. Usiadłyśmy obok siebie i zaczęłyśmy rozmowę, chociaż blondi z początku była trochę nieśmiała.
Drink był bardzo słodki i gorzki za jednym razem. Na pewno miał wiele procentów, ale bardzo mi zasmakował.
-Oni są strasznie sztywni, jeśli chodzi o tańczenie na imprezach –wybełkotała Perrie, wypijając do dna trzeci kieliszek Martini.
-Właśnie widzę –westchnęłam, kończąc swojego.
W przeciwieństwie do Perrie byłam trzeźwa, przynajmniej bardziej niż ona. Edwards nie kontaktowała z rzeczywistością.
Chłopcy rozmawiali, o jakichś głupotach, jak samochodu zamiast bawić się. To było NU-DNE.
-Chodźmy się zabawić! –zawołała blondynka i wzięła mnie za rękę. Podążyłam za nią na parkiet, na środek między tańczącymi ludźmi.
Ruszałyśmy biodrami w rytm muzyki. Czułam się bardzo wyluzowana i chyba pijana? Muszę odstawić alkohol. Kilka razy w tygodniu piję, w końcu nie będę wiedziała, jak się nazywam.


*

-Czekaj, a jak się śpiewało „Happy Birthday”? –spytała, zalana Perrie na rękach u Zayna.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, bowiem to było absurdalne. Ale Perrie nie wiedziała, nawet gdzie jesteśmy. Ja w sumie też. Na pewno nie w moim pokoju hotelowym. Normalnie to bym była zdenerwowana, ale w tamtym momencie, miałam to w dupie.
Owinęłam mocniej nogi, wokół bioder Harry’ego i zacisnęłam dłonie na jego szyi.
-Gigi, udusisz mnie –wychrypiał Harry, wchodząc po schodach na górę.
Zachichotałam pod nosem.
-Gdzie jesteśmy? –wybełkotałam.
-W naszym wspólnym domu –odpowiedział.
-Mieszkamy razem? –zapytałam, marszcząc czoło.
Harry parsknął śmiechem i pokręcił głową.
Poprawiłam się na jego plecach, zaczęło mi się robić niewygodnie.
-To moje i chłopaków mieszkanie –sprostował.
-Aaa… -przeciągnęłam.
Nagle weszliśmy do jakiegoś pokoju, na pewno jego. Harry zapalił światło i postawił mnie na ziemi. Ściany były jasno-kremowe, na nich wisiały różne obrazy, oprawione w grubą, czarną ramkę. Po lewej stronie, stała szafa wnękowa i łóżko. Naprzeciwko brązowa komoda, a nad nią wisiał telewizor.
Dywan był bardzo miękki. Wciąż trzymając swoje szpilki w dłoni, rzuciłam się na łóżko.
-Przynieść ci jakąś koszulkę? –spytał. 
-Tak, twoją, poproszę –uśmiechnęłam się do niego słodko.
Wtedy nie wiedziałam, jak te słowa głupio brzmią.  Nie kontaktowałam ze światem i nie myślałam racjonalnie, ale podobało mi się to. Podobało mi się, że byłam przy nim taka swobodna i nie musiałam się martwić o to, co powiem. Zawsze mogłam zwalić na to, że byłam pijana.
Po chwili Harry położył obok mnie swoją, dużą koszulkę z napisem „Ramones”.
Weszłam do łazienki, która również znajdowała się w tym pokoju i zamieniłam koszulę na jego T-shirt, ale zostałam w swoich spodenkach. Były wygodne.
Zaplotłam sobie, luźnego warkocza na bok i wróciłam do pokoju.
Wskoczyłam pod kołdrę. Harry przyglądał mi się uważnie, jak układam sobie poduszkę.
-Chodź tu i ogrzej mnie –poprosiłam go, głosem małego dziecka.
Doprawdy, pijana brzmiałam żenująco.
-Boże Gigi szkoda, że tego nie nagrałem –parsknął śmiechem. –Uwierz mi, brzmiało to dwuznacznie.





Elie: Postanowiłam wcześniej dodać rozdział, miał się pojawić w piątek, ale jednak uznajmy to za świąteczny prezent. Dodam jeszcze jeden przed świętami, przynajmniej postaram się, więc spodziewajcie się w sobotę. 
Dziękuje Wam, kochane! Może to nie jest, to czego oczekiwałam, ale i tak się cieszę, że jest was więcej. No i przede wszystkim, dziękuje za prawie 2000 wyświetleń! Jesteście najlepsze!  ;* 
Dzisiaj, krótko, zwięźle i na temat. Dwa pytania.
Podoba się? Będzie Was więcej? 
Całusy ; *

11 komentarzy:

  1. O, jejku :) Czyżbym była pierwsza :p Dobra, krótko i na temat - to jest świetne ;) Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ohh jee :> W końcu nadrobiłam te wszystkie rozdziały i po prostu przyznam, że opowiadanie jest zabawne, w pozytywnym znaczeniu, bardzo poprawia mi humor. I te dzisiejsze teksty G, boskie! Wybacz, że krótko, ale naprawdę nie mam zbyt wiele czasu przed świętami to jednak masakra :o
    :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże Gigi mnie rozwala
    niech zawsze bedzie tak zabawnie

    OdpowiedzUsuń
  4. dopiero zaczęłam czytac... jest naprade dobry i bardzo sie podoba !!!
    Jestem ciekawa co bedzie jak sie obudzi u Harre`go w łóżku :)
    maYa

    OdpowiedzUsuń
  5. omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
    W wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty się pytasz czy nam się podoba?! Hahahahahahahahahahahah, Boże uśmiałam się jak nigdy! Elii, my kochamy te opowiadanie, zrozum! Jest cudowne i zawsze uśmiecham się jak głupia, kiedy widzę, że dodałaś nowy rozdział, naprawdę nie ściemniam!
    Boże, jak ja kocham Gigi i Harry'ego! *.* Najlepsza para ever! Jestem ich największą fanką i trzymam kciuki za ich MIŁOŚĆ, KTÓRA ROŚNIE, JA TO WIDZĘ!
    Gigi po pijaku jest cudowna! Hahahaha, taka komiczna i troszkę zboczona, ale takie dziewczyny są najlepsze, jak myślisz? Tak, wiem, że są! Przybij pionę!
    Pamiętaj, że nas jest dużo i uwielbiamy to opowiadanie, Kochanie.
    Kocham Cię z całego mojego skamieniałego serduszka <3
    Pozdrawiam i życzę weny <333

    OdpowiedzUsuń
  7. G-E-N-I-A-L-N-E!

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww...Po prostu świetne!

    OdpowiedzUsuń
  9. nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
    Mela♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. wow,robi się ciekawie

    OdpowiedzUsuń