-Giselle
–poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię.
Leniwie
otworzyłam oczy, po czym zamrugałam kilkakrotnie, żeby złapać ostrość.
Nade
mną pochylał się Harry, trzymający w dłoni kubek z kawą.
Podniosłam
się do pozycji siedzącej, na kanapie. Tak, zasnęliśmy w studiu i tak, byłam
cholernie niewyspana. A jak to się stało? Nie miałam siły wracać z powrotem do
hotelu, a nie miałam tu samochodu. Gdybym wyszła razem z Harrym, pewnie by nas
złapali i wolałam nie ryzykować. Styles zaoferował, że zostanie ze mną i w ten
sposób zasnęliśmy na kanapie w studiu.
Było
bardzo zabawnie, bo kiedy położyliśmy się i zgasiliśmy światło, nagle ode
chciało nam się spać i zaczęliśmy opowiadać sobie historie z dzieciństwa i
nieźle się ubawiłam, kiedy Harry opowiadał o tym, jak zszywka wbiła mu się w
jego przystojniaka.
-Nie
śmiej się, to było bolesne! –skarcił mnie.
-Posłuchaj,
pierwszy raz się upiłem i nie myślałem racjonalnie –usprawiedliwiał się. –Cóż…
Założę się, że ty też masz ciekawe przeżycie z razu, kiedy pierwszy raz się
upiłaś.
-To
było rok temu i nie prawda –zaczęłam się wykręcać.
I
jednak się ugięłam i opowiedziałam mu o tym, jak po grze w butelce nawalona
wybiegłam tylko w stringach na ulicę.
To
było strasznie upokarzające i nie mogłam uwierzyć, że mu o tym powiedziałam.
On
również się ze mnie śmiał, więc byliśmy kwita.
Na
to wspomnienie zaśmiałam się pod nosem i wróciłam do rzeczywistości.
Harry
podał mi kawę i usiadł obok.
-Idziemy
coś zjeść? –spytał. –Na dole jest mała restauracja.
Kiwnęłam
głową przyglądając się jego pociągłej twarzy.
Był
piękny… Ale czy mogłam go tak nazywać? Mężczyzna powinien być przystojny, nie
piękny. Ale dla mnie był piękny. Miał wyraźne rysy twarzy, pełne malinowe usta
i niesamowicie żywe oczy, z których mogłam odczytać jego każde emocje. Kryło
się w nich szczęście, radość, może zakłopotanie?
Różne
odczucia, których ja również nie mogłam rozszyfrować, ale wiedziałam, że były.
Zeszliśmy
na dół i ruszyliśmy korytarzem wzdłuż. Na końcu znajdowało się wejście, a w
środku całkiem sporo ludzi. Znaleźliśmy wolny stolik.
Wystrój
był w ciemnych kolorach. Drewno na podłodze, krzesło i stoły z drewna. Ale
dekoracje sprawiały, że czuło się w środku przytulnie i przyjemnie.
-Jak
się czujesz w Londynie? –spytał upijając łyk kawy.
-Do
dupy –westchnęłam, przewracając oczami.
-Dlaczego?
–zaśmiał się, przeglądając kartę.
Podążyłam
za jego czynem i zrobiłam to samo.
-Jestem
tu sama, nie znam nikogo. Trudno mi –mruknęłam przeglądając dział sałatek.
-Znasz
mnie –uśmiechnął się.
-To
prawda, ale chyba nie zamierzasz mnie spędzać ze mną dwudziestu czterech godzin
na dobę, nie? –uniosłam brew, znad menu.
-Gdybym
mógł, to bym spróbował –roześmiał się. –Jesteś otwarta na nowe znajomości?
Zamknął
kartę i odłożył ją na brzeg stolika.
Kiwnęłam
głową, marszcząc brwi. Co on kombinował?
-Znam
pewną dziewczynę, z którą mogłabyś się dogadać i jeśli masz dziś wieczorem
czas, to mogłybyście wyskoczyć na imprezę –wyjaśnił.
-Harry,
czy ty się słyszysz? Mówisz mi tu o obcej lasce, która na dodatek mnie nie zna.
-Uwierz
mi, że bardzo by chciała cię poznać. Kojarzysz Perrie Edwards? –spytał.
Nie
wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć. Bo czy jeśli nie odpowiedziałabym, że jej
nie znam, uraziłabym go? A jeśli powiedziałabym, że znam to bym skłamała.
Cholera jasna!
Pokręciłam
niepewnie głową.
-W
takim razie będzie okazja –klasnął w dłonie. –Polubicie się. Bądź wieczorem
gotowa, przyjadę po ciebie.
*
Zastanawiałam
się, co włożyć… Stałam w krótkim ręczniku owiniętym wokół swojego ciała, przed
łóżkiem i przyglądałam się dwóm zestawom ciuchów na wieczór. W końcu postawiłam
na krótkie czarne spodenki i białą koszulę z długim rękawem. Zostało jedno
pytanie. Jak mam w tym wyjść, skoro na dworze jest -5? Cholera, ta pogoda mnie
dobija. Poświęcę się. Wejdziemy szybko do samochodu i z samochodu do klubu.
Byłam
zdenerwowana. Bałam się, jak zareaguje na mnie Perrie i w ogóle, skąd on ją
znał? I czy ktoś jeszcze tam będzie? Nic nie wiedziałam. W każdym razie miałam
nadzieję, że ten wieczór będzie udany, liczyłam na to.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi. Zgarnęłam włosy na prawe ramię i zapominając, że nadal
jestem w ręczniku, otworzyłam drzwi.
Mało
mi szczęka nie opadła. Wyglądał nieziemsko! Tak seksownie, jak jeszcze żaden
facet w moim życiu. Żaden, którego poznałam.
Był
ubrany czarne spodnie i koszulę, a także marynarkę. Na szyi miał zawieszony
luźno szalik i włosy zaczesane do tyłu. Nie mogłam oderwać wzroku. Zupełnie
zapomniałam o tym, że jestem prawie naga i stoję w progu apartamentu.
-Wow
–wydusił z siebie, lustrując mnie wzrokiem.
Zarumieniłam
się pod jego wzrokiem.
-Wejdź,
muszę się tylko ubrać i jestem gotowa –oznajmiłam i zabrałam ciuchy z łóżka,
po czym wpadłam do łazienki.
Szybko
ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy, przeczesałam włosy i wyszłam z
łazienki. Wyszukałam jeszcze, beżowe szpilki na platformie i mój strój był
gotowy.
-Zamarzniesz,
wiesz? –uśmiechnął się do mnie.
-Wolisz
chodzić przy boku z jakąś wieśniarą, czy zadbaną osiemnastolatką? –zmierzyłam
go wzrokiem.
-Tak,
czy tak jesteś piękna –wzruszył ramionami.
Już
nic nie rozumiałam. Komplementował mnie, tak często i tak wiarygodnie, że nie
wiedziałam, co to może w końcu znaczyć? W każdym razie, miło było mi to
słyszeć.
Schowałam
do torebki dowód, telefon i inne potrzebne rzeczy, po kopertówki i ostatni raz
się przejrzałam się w lustrze. Uważałam, że wyglądam odpowiednio, jak na
imprezę. Czułam się ładna. Nie chodzi o to, że mam zawyżoną samoocenę, czy
jestem powierzchowna, znałam swoją wartość.
Zjechaliśmy
windą na parter i wyszliśmy przed hotel.
Byłam
w szoku, kiedy zobaczyłam grupkę mężczyzn, za obiektami aparatów.
Przysłoniłam
sobie lekko twarz włosami. Harry pogorszył sytuacje, kiedy położył dłoń na
mojej talii i poprowadził do samochodu.
Stał
trochę dalej, przynajmniej na tyle, żeby reporterzy się odpieprzyli.
Byłam
trochę zdenerwowana, bo wiedziałam, co będzie mnie czekać już jutro, z samego
rana.
Otworzyłam
drzwi od strony pasażera i spojrzałam nad auto. Widok był niesamowity.
-Ekhm…
Giselle? –obok mnie pojawił się Harry.
-Tak?
–odwróciłam głowę w jego stronę.
-Tu
jest miejsce kierowcy –zauważył, powstrzymując uśmiech.
Spojrzałam
na siedzenie. Kierownica…
-Ugh…
Nie znoszę tego kraju! –warknęłam pod nosem i obeszłam samochód dookoła.
Było
mi strasznie zimno, to był zły pomysł się tak ubierać. W tamtym momencie
sympatia do Londynu, spadła do minimum. Nagram płytę i spieprzam do LA.
Wsiadłam
do samochodu, kiedy Harry odpalił silnik.
-No
i co się cieszysz? –spoglądnęłam na niego, wkurzona.
-Ja?
Ja nic nie robię –usprawiedliwiał się.
Spojrzałam
na jego ściśnięte mięśnie na jego twarzy. Mało nie pękł ze śmiechu, a to wcale nie
było zabawne. Po prostu się pomyliłam, to źle? Nie wytrzymam z nim.
Po
dziesięciu minutach, znaleźliśmy się w centrum Londynu przed jednym z
najbardziej ekskluzywnych klubów w tym mieście.
Przed
wejściem stało dwóch, napakowanych ochroniarzy. Kolejka była niewielka. To było
dla mnie zaskoczeniem, bo sądziłam, że skoro to jest znany klub, to będą
tłumy, ale po chwili uświadomiłam sobie, że na pewno wielu osób tu nie
wpuszczają i niektórzy rezygnują. To było błędne. Na ścianie wysiała tabliczka
VIP. Jestem tumanem.
Pokazaliśmy
dowody i weszliśmy do środka.
Korytarzykiem,
weszliśmy na zatłoczoną salę. Ludzie bawili się na sali, tańcząc lub ocierając
się o siebie. Całowali się oparci o ściany albo inne różne rzeczy. Loże
rozłożone było na wprost, na całą długość do sceny. Po prawej znajdował się duży
bar.
Nagle
jakiś blondyn pomachał, najwyraźniej, do Harry’ego. To nie była Perrie. Ona nie
jest facetem, prawda? Dostrzegłam tam jeszcze kilka innych osób.
-Kto
tam jeszcze jest? –spytałam, przyciągając do siebie Harry’ego, za jego rękaw.
-Niall,
Louis, Zayn, Liam i Perrie –odpowiedział, wychylając się.
-Co?!
–wrzasnęłam.
-Nie
denerwuj się –uspokoił mnie. –Chyba się nie cykasz? Będzie fajnie Gigi,
wyluzuj!
Popchnął
mnie zachęcająco w tłum. Przeszliśmy między tłumami ludzi wprost do loży, w
której siedzieli jego znajomi.
Teraz
miałam pełny wgląd na wszystkich członków One Direction.
Blondyn,
który wcześniej machał do Stylesa, włosy miał postawione do góry, na twarzy
gościł szeroki uśmiech, a oczy świeciły mu się w świetle reflektorów.
Obok
niego siedział brunet, z lekkim zarostem i wielkimi brązowymi oczami. Miał na
szyi charakterystyczne znamię. Naprzeciwko mnie siedział Mulat, o
kruczoczarnych włosach i czekoladowych oczach. W objęciach trzymał drobną
blondynkę, o jasnych tlenionych włosach i niebieskich oczach.
No
i jako ostatni po mojej lewej siedział brunet z lazurowymi oczami, szczeniackim
uśmiechem i spodniach z podwiniętymi nogawkami.
-To
jest Giselle –przedstawił mnie Harry.
-Cześć Wam! -uśmiechnęłam się do nich.
-Chodź,
usiądź obok mnie –poklepał miejsce obok siebie, blondyn. –Liam nie bądź
chamski, posuń swoją wielką dupę, żeby ta ślicznotka usiadła obok mnie.
Szturchnął
Liama, w bok.
-Niall,
nie popisuj się –skarcił go kolega. –Myślę, że ona prędzej poszła do łóżka z
Perrie, niż z tobą do kina.
Wszyscy
zaczęli się śmiać, nawet ja i Perrie, choć byłyśmy ofiarami żartu.
-A
ja myślę, że powinniście się zamknąć, bo psujecie wieczór –odezwał się chłopak
siedzący obok Harry’ego. Prawdopodobnie to był Louis.
Czyli
chłopak Perrie to Zayn. Okej, czaję.
Po
chwili barman przyniósł każdemu po kolorowym drinku.
Rozmowa
trwała w najlepsze. Nie sądziłam, że tak szybko i łatwo znajdę z nimi wspólny
język i uda mi się nawiązać kontakt. Chłopcy byli naprawdę sympatyczni, ale to
z Perrie złapałam jakąś więź. Usiadłyśmy obok siebie i zaczęłyśmy rozmowę,
chociaż blondi z początku była trochę nieśmiała.
Drink
był bardzo słodki i gorzki za jednym razem. Na pewno miał wiele procentów, ale
bardzo mi zasmakował.
-Oni
są strasznie sztywni, jeśli chodzi o tańczenie na imprezach –wybełkotała Perrie,
wypijając do dna trzeci kieliszek Martini.
-Właśnie
widzę –westchnęłam, kończąc swojego.
W
przeciwieństwie do Perrie byłam trzeźwa, przynajmniej bardziej niż ona. Edwards
nie kontaktowała z rzeczywistością.
Chłopcy
rozmawiali, o jakichś głupotach, jak samochodu zamiast bawić się. To było
NU-DNE.
-Chodźmy
się zabawić! –zawołała blondynka i wzięła mnie za rękę. Podążyłam za nią na
parkiet, na środek między tańczącymi ludźmi.
Ruszałyśmy
biodrami w rytm muzyki. Czułam się bardzo wyluzowana i chyba pijana? Muszę
odstawić alkohol. Kilka razy w tygodniu piję, w końcu nie będę wiedziała, jak
się nazywam.
*
-Czekaj,
a jak się śpiewało „Happy Birthday”? –spytała, zalana Perrie na rękach u Zayna.
Wszyscy
wybuchliśmy śmiechem, bowiem to było absurdalne. Ale Perrie nie wiedziała,
nawet gdzie jesteśmy. Ja w sumie też. Na pewno nie w moim pokoju hotelowym.
Normalnie to bym była zdenerwowana, ale w tamtym momencie, miałam to w dupie.
Owinęłam
mocniej nogi, wokół bioder Harry’ego i zacisnęłam dłonie na jego szyi.
-Gigi,
udusisz mnie –wychrypiał Harry, wchodząc po schodach na górę.
Zachichotałam
pod nosem.
-Gdzie
jesteśmy? –wybełkotałam.
-W
naszym wspólnym domu –odpowiedział.
-Mieszkamy
razem? –zapytałam, marszcząc czoło.
Harry
parsknął śmiechem i pokręcił głową.
Poprawiłam
się na jego plecach, zaczęło mi się robić niewygodnie.
-To
moje i chłopaków mieszkanie –sprostował.
-Aaa…
-przeciągnęłam.
Nagle
weszliśmy do jakiegoś pokoju, na pewno jego. Harry zapalił światło i postawił
mnie na ziemi. Ściany były jasno-kremowe, na nich wisiały różne obrazy, oprawione
w grubą, czarną ramkę. Po lewej stronie, stała szafa wnękowa i łóżko. Naprzeciwko
brązowa komoda, a nad nią wisiał telewizor.
-Przynieść
ci jakąś koszulkę? –spytał.
-Tak,
twoją, poproszę –uśmiechnęłam się do niego słodko.
Wtedy
nie wiedziałam, jak te słowa głupio brzmią.
Nie kontaktowałam ze światem i nie myślałam racjonalnie, ale podobało mi
się to. Podobało mi się, że byłam przy nim taka swobodna i nie musiałam się
martwić o to, co powiem. Zawsze mogłam zwalić na to, że byłam pijana.
Po
chwili Harry położył obok mnie swoją, dużą koszulkę z napisem „Ramones”.
Weszłam
do łazienki, która również znajdowała się w tym pokoju i zamieniłam koszulę na
jego T-shirt, ale zostałam w swoich spodenkach. Były wygodne.
Zaplotłam
sobie, luźnego warkocza na bok i wróciłam do pokoju.
Wskoczyłam
pod kołdrę. Harry przyglądał mi się uważnie, jak układam sobie poduszkę.
Doprawdy,
pijana brzmiałam żenująco.
-Boże
Gigi szkoda, że tego nie nagrałem –parsknął śmiechem. –Uwierz mi, brzmiało to
dwuznacznie.Elie: Postanowiłam wcześniej dodać rozdział, miał się pojawić w piątek, ale jednak uznajmy to za świąteczny prezent. Dodam jeszcze jeden przed świętami, przynajmniej postaram się, więc spodziewajcie się w sobotę.
Dziękuje Wam, kochane! Może to nie jest, to czego oczekiwałam, ale i tak się cieszę, że jest was więcej. No i przede wszystkim, dziękuje za prawie 2000 wyświetleń! Jesteście najlepsze! ;*
Dzisiaj, krótko, zwięźle i na temat. Dwa pytania.
Podoba się? Będzie Was więcej?
Całusy ; *
O, jejku :) Czyżbym była pierwsza :p Dobra, krótko i na temat - to jest świetne ;) Czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńohh jee :> W końcu nadrobiłam te wszystkie rozdziały i po prostu przyznam, że opowiadanie jest zabawne, w pozytywnym znaczeniu, bardzo poprawia mi humor. I te dzisiejsze teksty G, boskie! Wybacz, że krótko, ale naprawdę nie mam zbyt wiele czasu przed świętami to jednak masakra :o
OdpowiedzUsuń:) xx
Boże Gigi mnie rozwala
OdpowiedzUsuńniech zawsze bedzie tak zabawnie
Zajebiste :*
OdpowiedzUsuńdopiero zaczęłam czytac... jest naprade dobry i bardzo sie podoba !!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co bedzie jak sie obudzi u Harre`go w łóżku :)
maYa
omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/
Ty się pytasz czy nam się podoba?! Hahahahahahahahahahahah, Boże uśmiałam się jak nigdy! Elii, my kochamy te opowiadanie, zrozum! Jest cudowne i zawsze uśmiecham się jak głupia, kiedy widzę, że dodałaś nowy rozdział, naprawdę nie ściemniam!
OdpowiedzUsuńBoże, jak ja kocham Gigi i Harry'ego! *.* Najlepsza para ever! Jestem ich największą fanką i trzymam kciuki za ich MIŁOŚĆ, KTÓRA ROŚNIE, JA TO WIDZĘ!
Gigi po pijaku jest cudowna! Hahahaha, taka komiczna i troszkę zboczona, ale takie dziewczyny są najlepsze, jak myślisz? Tak, wiem, że są! Przybij pionę!
Pamiętaj, że nas jest dużo i uwielbiamy to opowiadanie, Kochanie.
Kocham Cię z całego mojego skamieniałego serduszka <3
Pozdrawiam i życzę weny <333
G-E-N-I-A-L-N-E!
OdpowiedzUsuńAwww...Po prostu świetne!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńMela♥♥♥
wow,robi się ciekawie
OdpowiedzUsuń