Giselle
-Zabije
nas –usłyszałam niewyraźnie, głos Kendall.
Oczy
nadal miałam zamknięte i nie zamierzałam ich otworzyć. Nie wiedziałam, jak
bardzo będę tego żałować.
-Daj
spokój! –parsknęła Gemma.
Nagle
poczułam na twarzy lodowatą wodę. Usiadłam na łóżku, zszokowana. Przetarłam
oczy i włosy, po czym spojrzałam na nie wściekła.
Woda
była zimna i mało nie dostałam szoku termicznego. Udusiłabym gołymi rękami!
-Nie
żyjecie! –warknęłam pod nosem i wstałam łóżka ignorując ich śmiechy.
Wpadły
w stan wysokiej głupawki, kiedy ja stanęłam przed lustrem. Czarna kredka,
dosłownie spływała po moich policzkach. Wyglądałam, jednym słowem, strasznie!
Kiedy
skończyłyśmy rozmawiać z Harrym, co dokładnie nie pamiętam, kiedy się
wydarzyło, chyba dokończyłyśmy butelkę wina i padłyśmy. Przestałam się spinać,
za każdym razem, kiedy piłam alkohol w Stanach, bo prawo zabraniało spożywania,
procentów do 21 roku życia. Podróżując po Europie, zupełnie o tym zapomniałam,
więc kiedy wróciłam do domu, przestałam zwracać na to uwagę.
Bolała
mnie głowa. I to by było na tyle. Nie czułam się najgorzej. To było bardzo
dziwne, ale w sumie było mi to na rękę. Miałam dziś spotkanie z Lauren, nie
chciałam wyglądać, jak siódme nieszczęście.
-Muszę
lecieć –oznajmiła Gemma, zbierając swoje rzeczy do torby. –Mam popołudniu
wykłady.
Uśmiechnęłam
się do niej smutno. Spędziłyśmy świetny wieczór i szczerze ją polubiłam. Była
do nas podobna, więc nie było mowy, o jakichś niezręcznych momentach. Bez
przerwy rozmawiałyśmy, nawet Kendall. Ona zawsze była nieśmiała, ale z Gemmą
dogadywała się świetnie!
-Musimy
to powtórzyć –stwierdziłam, podążając za rudowłosą do wyjścia.
-Tak
–kiwnęła głową, uśmiechając się szeroko. –Muszę znaleźć więcej upokarzających
zdjęcie, Harry’ego.
Przybiłam
z nią piątkę, po czym pożegnałam się buziakiem w policzek. Zamknęłam drzwi i
wróciłam do sprzątania kuchni, razem z Kendall.
-Myślisz,
że jest na nas zły? –spytała, przygryzając wargę.
-Harry?
–upewniłam, wkładając naczynia do zmywarki.
Zgarnęłam
kosmyk włosów za ucho i spojrzałam na Ken.
-No
wiesz… -westchnęła. –Może nie miał
nastroju albo wkurzył się na nas...
-Kendall
–weszłam jej w słowo. –Nawet jeśli, byłyśmy pijane i nie myślałyśmy
racjonalnie.
Dziewczyna
ponownie zagryzła wargę i pozbierała papierki z podłogi.
-Ken,
wyluzuj –uspokoiłam ją.
Brunetka
pokiwała głową i poszła wynieść śmieci.
Sama
nie za bardzo się przejmowałam tą sytuacją. Harry nie wydawał się być zły. Był
zawstydzony i przestraszony, że zalane możemy to wrzucić do sieci, a potem
chyba sam się z nas śmiał.
Czy
zdjęcie z dzieciństwa mogło być dla niego, czymś strasznym? Ja też bym się
bała, ale trzeba się uspokoić.
Cóż…
My dobrze się bawiłyśmy i spędziłyśmy miło czas, więc nie zamierzam, mieć go na
sumieniu.
Spojrzałam
na zegarek kuchenny. Trzecia. Pół dnia za mną, za dwie godziny byłam umówiona z
Lauren.
Nagle
mój telefon zaczął dzwonić. W obawie, że może to być Lauren, rzuciłam wszystko,
co miałam w ręce i poleciłam do salonu, po telefon.
Westchnęłam
zirytowana, kiedy okazało się, że to nie ona, tylko jakiś nieznany numer.
Przesunęłam delikatnie palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Dzień
Dobry! –usłyszałam w słuchawce męski głos.
-Cóż…
Nie dzień, a południe –przywitałam się z Harrym.
-Gemma
nadal jest z wami? –spytał, odchrząkując.
-A
skąd wiesz, że w ogóle była?
-Wnioskuje
po tym, że wczoraj, kiedy ze mną rozmawiałyście, byłyście nawalone w cztery
dupy i sądzę, że Gemma nie ruszyłaby się, nawet o krok –odparł pewnie.
Parsknęłam
śmiechem do słuchawki. Medium?
-Siódma
rano –odpowiedział. –Nie mogę spać, to przez strefę czasową.
-I,
co zamierzasz dziś robić? –spytałam siadając na kanapie.
-Mamy
dzisiaj wywiad, ale pomyślałem, że potem przylecę do ciebie i trochę
pobaraszkujemy –zażartował, śmiejąc się.
Ugh…
Chciałam o tym zapomnieć. To było straszne Faux Pas* i powinno odejść w
niepamięć. Nie tylko dla mnie, ale też dla całego świata. On bezczelnie robił
sobie z tego jaja.
-Nieśmieszne
–skrzywiłam się, chociaż dobrze wiedziałam, że on tego nie zobaczy.
-A
ty, masz jakieś plany? –zmienił temat.
Nie
wierzyłam, że rozmawiamy już dwadzieścia minut.
Straciłam
poczucie czasu, ale w sumie nie żałowałam. Był zabawny.
-Owszem,
mam spotkanie z menadżerką za godzinę i powinnam się teraz przygotowywać, ale
rozmawiam z tobą –zauważyłam.
-Kulturalnie,
chcesz się mnie pozbyć? –udał urażonego.
-Nie,
po prostu nie mogę z tobą rozmawiać, w tym momencie –odparłam „obojętnie”.
Usłyszałam
dźwięczny śmiech w słuchawce. Tylko on potrafił się tak śmiać.
Po
niespełna pięciu minutach rozłączyłam się z nim. Wstałam z kanapy i przeszłam
przez kuchnię, do korytarza, ignorując zaciekawione spojrzenie Kendall.
Weszłam
po schodach na górę i skierowałam się do garderoby, zastanawiając się, co
włożyć.
Ciągle
w głowie miałam naszą konwersacje. Na sam myśl o niej, na twarzy malował mi się
uśmiech, ale nie potrafiłam wyjaśnić, dlaczego?
Tak
po prostu. Nie sądziłam, że spotkam jego siostre, z którą upiję się we własnym
domu, żeby potem do niego napisać, a następnego dnia z nim rozmawiać. Naprawdę
nie przewidziałam tego. Bądź, co bądź
uważam to za udany wieczór. Chyba najlepszy w tym czasie. Przez półgodzinną
rozmowę z Harrym i spędzony wieczór z Gemmą, dostrzegłam między nimi pewne
podobieństwa. Poczynając od śmiechu i poczucia humoru, a kończąc na takim samym
jąkaniu się.
Wyjęłam
z półki szerokie, materiałowe spodnie w białe i czarne wzroki. Dobrałam do nich
luźną, białą bluzkę na ramiączkach i czarne buty na obcasie.
Rozpuściłam
włosy i je lekko podkręciłam, po czym zrobiłam make-up.
Spakowałam
do torby telefon i dokumenty, po czym zeszłam na dół.
-Będę
wieczorem –podeszłam do niej i pocałowałam w policzek na pożegnanie.
Założyłam
okulary przeciwsłoneczne na nos i wyszłam z mieszkania.
Wsiadłam
do samochodu i ruszyłam do restauracji.
*
Rozejrzałam
się po ogródku i po chwili dostrzegłam Lauren, siedzącą przy stoliku i kończącą
swojego papierosa.
Przecisnęłam
się między innym ludźmi i przywitałam ją całusem w policzek, po czym zajęłam
krzesło naprzeciwko niej.
-Zamówiłam
dla ciebie grecką, tak jak lubisz –oznajmiła uśmiechając się.
Znała
mnie bardzo dobrze. Wiedziała, w jakim jedzeniu gustuje, gdzie lubię się
ubierać i ile łyżek cukru sypie do herbaty. Tego nawet, Kim nie wiedziała.
-Dzięki
–uśmiechnęłam się do niej, kiedy kelner przyniósł po mrożonej kawie.
-Jasne –kiwnęłam
głową niepewna, co może zdarzyć się dalej.
-Posłuchaj,
rozmawiałam wczoraj z producentem muzycznym z Londynu –zaczęła, a mi oczy
zaświeciły się, jak świeczki.
Europa
była dla mnie pięknym kontynentem. Wszystkie kraje, Francja, Hiszpania, Wielka
Brytania, Włochy… To były najładniejsze państwa, w jakich dotąd byłam. Miło
wspominam wycieczką do niej i z chęcią bym to powtórzyła.
-Puściłam
mu jedną z twoich kilku piosenek i powiedział, że uwielbia twój głos
–kontynuowała.
Miało
nie pisnęłam z radości. Ktoś z Europy… Innego kontynentu, niż Stany, docenił
moją pracę i spodobała mu się.
To
naprawdę, niesamowite, ponieważ ludzie z zagranicy nie zawsze są skłonni podpisywać
kontrakty, a co dopiero podejmować współpracę na poważnie i chwalić dobrą
robotę. Są bardzo wybredni i trudno im zaimponować.
-Chciałby
nagrać z tobą płytę –zakończyła swój monolog, a moje usta uformowały się w
literę „o”.
Nie
mogłam powstrzymać emocji, więc zaczęłam się śmiać i mało, co bym się nie
popłakała.
-Lauren,
nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna –odezwałam się, po chwili milczenia.
Przerwałam
na chwilę, kiedy kelner przyniósł nasze zamówienia.
-To
wszystko twoja zasługa…
-Nie,
Gigi –wcięła się. –To twoja zasługa. Ty umiesz śpiewać, nie ja. To ty piszesz
fenomenalne piosenki, nie ja.
Nie
mogłam opanować i ogarnąć tego wszystkiego. Podparłam głowę na obu dłoniach i
wpatrzyłam się w swoje buty. Nie wiedziałam, jak powinnam jej podziękować.
-Londyn
stoi przed tobą otworem, skarbie! –uśmiechnęła się. –Nie zmarnuj tego.
Wylatujemy w piątek.
Harry
-Przecież
się nie ruszam! –zaprotestowałem, wzruszając ramionami.
Na
moich ustach uformował się szeroki uśmiech, kiedy Lou spojrzała na mnie z
politowaniem.
-Odłóż
ten telefon i się nie ruszaj, do cholery, bo cię zetnę na łyso –zagroziła,
wyjmując z szuflady nożyczki.
Spojrzałam
na jej odbicie w lustrze, przestraszony.
Przez
to, że się spóźniłem, jako ostatni zasiadłem na jej fotel.
Byłem
strasznie zmęczony i mało, co nie usnąłem. Nie mogłem się przyzwyczaić, że jest
dopiero dziesiąta, a w Stanach szósta wieczorem.
Byliśmy
stałymi bywalcami w telewizji śniadaniowej „Good Morning Britian”.
Prezenter
był całkiem zabawny.
Cały
czas przygotowywałem sobie wiarygodną wymówkę, gdyby zapytał mnie o Giselle.
Gdybym jej nie znał (tak, widziałem ją raz i rano rozmawialiśmy przez telefon),
to może dalej grałbym w tą grę, ale wiem, że ona by mnie znalazła i zabiła.
Wolę nie ryzykować.
Była
bardzo zabawna i twarda, jeśli chodzi i opinię publiczną. Nadawała się do
ciężkiej pracy, jaką był show-biznes. Przyjmowała krytykę „na klatę” i
zachowywała się dorośle, chociaż była młodsza ode mnie o rok.
Polubiłem
ją. Była nieliczną z osób, które były znane, pod względem tego, jak bardzo była
w porządku. Z tego, co opowiadała mi Gemma, była urocza, ale szalona i
towarzyska. Nie wątpiłem w to, co mówiła. Giselle, była piękna, mogłem to szczerze
przyznać i miała niezwykły potencjał.
Chciałem
nawiązać z nią bliższy kontakt.
-Wchodzicie
za minutę! –zawołał mężczyzna, wbiegając do garderoby.
Lou
dokończyła moją fryzurę, po czym wypuściła ze swoich szponów.
Dołączyłem
do chłopaków.
Mój
telefon zabrzęczał. Zignorowałem informacje, że jeszcze pół minuty i odczytałem
sms’a. Był od Giselle.
Musisz mnie nauczyć
mówić z brytyjskim akcentem. xx
-Kto
to? –przez ramię zajrzał mi Horan.
-Gigi
–odpowiedziałem obojętnie, odpisując jej.
-Gigi
–powtórzył znacząco Louis i poruszył brwiami.
-Zaczynam
wątpić w to, że się nie przespaliście –do konwersacji włączył się Liam.
Przewróciłem
oczami i w momencie, kiedy chciałem zacząć się tłumaczyć, weszliśmy na scenę.
Widowni
powitała nas głośnymi piskami i oklaskami. Pomachałem wszystkim dziewczynom,
które mdlały na krzesłach widząc, jak każdy z nas kieruje się na kanapę,
naprzeciwko prezentera.
Chyba
nigdy mi się to nie znudzi!
-Proszę
bardzo! –zawołał John. –Chyba musimy zapraszać was częściej, chłopaki! Oglądalności
gwałtownie rośnie. Dzięki wam dostanę podwyżkę –zażartował, na co kulturalnie
się zaśmialiśmy.
-Zaraz
przejdziemy do waszej płyty, ale najpierw musze spytać o coś Harry’ego, bo nie
wytrzymam –niemal pisnął, patrząc na mnie.
-Co
chcesz wiedzieć? –spytałem, czując, co się zaraz stanie.
Przygryzłem
wargę trochę zdenerwowany.
-To
prawda…? –budował napięcie, robiąc niby zmysłowe minki i różne, dziwne gesty.
–Ty i ta ślicznotka…
Na
ekranie, nad brunetem pojawiło się zdjęcie Giselle z gali MTV. Wyglądała wtedy
gorąco!
-Spędziliście
razem romantyczną noc, w jednym z hoteli, robiąc bardzo dzikie rzeczy? –spytał,
na co widownia i chłopcy (w tym ja) wybuchliśmy śmiechem. Czułem się, nieco
zakłopotany i zastanawiałem się szybko, jak wybrnąć z tej sytuacji.
-Cóż…
-westchnąłem. –Giselle, to faktycznie piękna kobieta i jest bardzo sympatyczna,
ale niestety do niczego nie doszło.
-Niestety
–powtórzył zaciekawiony.
Cholera!
Spojrzenia poleciały na mnie. Harry! Spieprzyłeś! Nie znoszę, jak łapią za
słówka, to najbardziej wkurzające.
-Chodzi
mi o to, że jesteśmy przyjaciółmi i dogadujemy się, ale bez żadnej chemii
–sprostowałem.
-Jeszcze
–mruknął tajemniczo i spojrzał w swoje fiszki, a ja dziękowałem Bogu, że to
koniec.
*Faux
Pas –z francuskiego, „gafa”.
Elie:
AAAAAAAAAAAAAA! Dziękuje! Dziękuje, że nadal ze mną jesteście! Siedem
komentarzy, to więcej w porównaniu do początku, ale mam nadzieję, że w końcu
będzie ich naprawdę sporo. Komentując, wiem ile osób czyta, czy komuś się
podoba i kiedy powinnam dodać kolejny rozdział. Bo kiedy widzę, że są trzy komentarze,
to pierwsze, o czym myślę to to, że mało osób czyta.. A wiem, że jest Was
więcej, więc dziewczyn! Wiem, że potraficie!
Co
myślicie o tym rozdziale? Mi się podoba, długo nad nim pracowałam i
sprawdzałam, ale mogą się pojawić jakieś błędy.
Całusy
; *
Omg, Elii, to jest zajebiste *.* Ten rozdział powalił mnie na kolana, dosłownie. Jestem zachwycona tą historią i nie masz nawet pojęcia jak bardzo ją kocham! Stworzyłaś prawdziwy cud, wiesz?
OdpowiedzUsuńStrasznie uwielbiam Harry'ego i Gigi! Dobra, może jeszcze nie było jakichś słodkich momentów i tych spraw, ale ja już się nimi jaram <3
Wywiad był wyrąbany w kosmos i byłam nim kompletnie zauroczona.
"wtedy gorąco!
-Spędziliście razem romantyczną noc, w jednym z hoteli, robiąc bardzo dzikie rzeczy? –spytał, na co widownia i chłopcy (w tym ja) wybuchliśmy śmiechem. Czułem się, nieco zakłopotany i zastanawiałem się szybko, jak wybrnąć z tej sytuacji.
-Cóż… -westchnąłem. –Giselle, to faktycznie piękna kobieta i jest bardzo sympatyczna, ale niestety do niczego nie doszło.
-Niestety –powtórzył zaciekawiony.
Cholera! Spojrzenia poleciały na mnie. Harry! Spieprzyłeś! Nie znoszę, jak łapią za słówka, to najbardziej wkurzające."
AAAAAAA, RANY! TAK, TAK! Masz racje Styles, żałuj. Chociaż w sumie, to Gigi powinna żałować, że nie spędziła z nim namiętnej nocy! Rany, już widzę tą scenę! Nie wcale nie jestem zboczona, wcale. :D
Ken jest taka nieśmiała i może wydaje się być miła i te sprawy, ale ja wciąż jej nie lubię. Bo to taka mała pijawka. Kiedy nikt nie będzie patrzył wpieprzy się w życie Harry'ego i wszystko z niego wyssie. Znaczy, oby tak się nie stało, ale ja już wiem na co ją stać. Nie lubię jej -.-
A Ty moja Kochana jesteś cudowna. Kocham Cię, Elii i nie zapominaj o tym <333
Pozdrawiam i życzę weny <33
uu Harry jaka gafa... świetny rozdział nic dodać nic ująć. rozpisałabym się ale niestety jestem padnięta po 2 godzinnych tańcach i ledwo siedzę na krześle
OdpowiedzUsuńdo następnego cudnego rozdziału skarbie xx
hahaha Harry „niestety”?? Upsss troche mu sie wymsknęło :D świetny rodział czekam na next :***
OdpowiedzUsuńJeszcze xD Z całą pewnością, jeszcze i mam taką nadzieję. Rozdział fajny, przyjemny, czekam na kolejny! :)x
OdpowiedzUsuń